Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Maks z miasteczka Poznań, Os. Pod Lipami. Mam przejechane 23879.28 kilometrów w tym 9152.02 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl


MARATONY W KTÓRYCH BIORĘ UDZIAŁ


REPREZENTUJE TEAM

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Maks.bikestats.pl
  • DST 102.12km
  • Teren 101.00km
  • Czas 06:03
  • VAVG 16.88km/h
  • VMAX 43.09km/h
  • HRmax 174 ( 97%)
  • HRavg 145 ( 81%)
  • Kalorie 2137kcal
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Michałki

Sobota, 18 września 2010 · dodano: 19.09.2010 | Komentarze 15

W Piątek impreza firmowa Kajaki spływ około 20km. Kiepsko mi się spało w nowym miejscu w hotelu zbyt miękko. Wyruszamy z Pawłem około 7:00 po drodze kupujemy prowiant na miejscu jesteśmy wcześnie 8:30. Jemy prowiant zakupiony, trochę późno jak na mnie. Na miejscu spotykamy wielu znajomych Zbyszka, Konrada, Jacka, Marka, Mariusza, Przema, Gizelę Rakowską i Joasię Wąsiel z Bieniasz Team'u. W końcu start zaczynam ostro zresztą zawsze jak widzę asfalt zaczynam ostro grzać. Niestety asfalt się bardzo szybko kończy i zaczynamy jechać w terenie. Po około 5km już wiem że jest źle czułem się jak bym miał ołów w nogach i nie mogłem jechać. Mija mnie Marek później Konrad z Jackiem, Wreszcie Mariusz który się spóźnił na start. Co tutaj dużo pisać zaczynają mnie wyprzedzać kolejne osoby. Na 25 km pytam ile jeszcze do końca Kobieta mówi daleko. Ze mnie zwłoki pomyślałem sobie że trzeba było jechać MINI. Po 30 km zacząłem myśleć po co w ogóle jechałem. Zrobiłem sobie niezłego kopa w bidonach. w jednym Guaranę a w drugim 2 rozpuszczone żele 100g + saszetka enervita. Popijam 2 łyki pioruńsko słodkie. Biorę drugi bidon zapijam Guaraną paskudna w smaku ale tylko na początku ;). Po około 20min dostaje kopa wszystkie złe myśli przestają istnieć. Zaczynam równo oddychać i przyspieszam. Na 40km przejechałem zakręt w lewo po jakimś 1km zaczynam się cofać znajduje trasę niestety nie ma przede mną ani za mną nikogo. Zaczynam jechać swoje i tak wiem że jestem już ostatni i nie ma sensu jechać dalej zwalniam psycha kompletnie siada. Mija 50km coś mnie podkusiło żeby zapytać strażaka na jakim jadę dystansie coś mało osób generalnie mnie mijało. Strażak mówi tym najdłuższym ... W tym momencie nie wiem dlaczego poczułem niesamowitą radochę kompletnie przestałem się przejmować czymkolwiek liczyło się jedno aby dojechać. Jechałem swoim tempem. Co jakiś czas kilka łyków magicznej mikstury na 60 km przestaje czuć ból w nogach w kręgosłupie w rękach. Natomiast bardzo chce mi się pić na 65km pytam sędziów ile jeszcze do bufetu mówią 4km zaczynam odliczać magiczne 4km. Na 70 km bufetu nie widać ale jest strażak pytam ile do bufetu i słyszę 4km no może mniej... Pytam się się czy na pewno bo za chwilę będę bił wodę z kałuży. (z oddali słyszę śmiech). Bufet faktycznie był na 74km zaczynam łapczywie pić dolewam do resztek płynu z Guaraną wody. Pani mnie pyta czy nie chce placka odpowiadam że nie. Nagle dojeżdża do mnie gość w kasku na motorze. Obracam się pytam się czy to oznacza że jestem ostatni ? Gościu do mnie niestety. Nie wiem czy ta woda czy słowa tego gościa dodały mi skrzydeł postanowiłem przyspieszyć. Gdzieś na 80km zamajaczyła mi sylwetka zawodnika jechał bardzo wolno. Obok mnie gościu na motorze skomentował (no szykuje się walka). Pomyślałem jest mój zacząłem go gonić ale w pewnym momencie i zniknął. Kilka ostrych zjazdów (bez trzymania łapek na klamkach) zrobiło swoje. Bardzo wolno zbliżał się miałem już go w odległości 150m. Mijam strażaka krzyczy że jeszcze 7km zjeżdżamy na asfalt (myślę sobie no to jesteś mój ...) Blat ogień 30km/h nie schodzi dochodzę gościa nawet się nie ogląda. Usiadłem na koło byłem piekielnie zmęczony kolejne łyki dopalacza. Ustabilizowałem oddech i tętno. Już wiedziałem że nie będę ostatni ;) Zaczyna się podjazd gość od razu wrzuca na młynek o bracie tutaj Ciebie mam ja ze środkowej od razu daje kopa żeby mu pokazać żeby mnie nie gonił. Ostatnie kilka km jadę bardzo szybko na dziurach nie czuje już praktycznie żadnego bólu wiem że na drugi dzień będą mnie zbierać łopatką ... ;)
Wjeżdżam na stadion daje ostro po garach (doping robi swoje ...) Dzięki chłopaki

Sezon maratonów zakończony rozpocząłem Giga i zakończyłem Giga. Teraz miesięczny okres na roztrenowanie. I zaczynam trenować na przyszły sezon tym razem z określonym planem ;).


Komentarze
Maks
| 06:54 wtorek, 21 września 2010 | linkuj Dave - Walczyłem i to ostro ;)
daVe
| 20:44 poniedziałek, 20 września 2010 | linkuj Ktoś w końcu musi być przedostatni ;) Najważniejsze, że walczyłeś do końca!
Maks
| 08:38 poniedziałek, 20 września 2010 | linkuj Damian - Dzięki, Mając takich kibiców na mecie naprawdę warto się ścigać ;)
Maks
| 08:34 poniedziałek, 20 września 2010 | linkuj Mariusz - Dokładnie tak jak napisałeś tak się czułem wiedziałem że gorzej już być nie mogło. Wszyscy po drodze mi się pytali czy dojadę wiedziałem że dojadę. Myślałem tylko szkoda że na końcu odżyłem jak zobaczyłem tego gościa.
Jacek - Dzięki ;)
Jurek - O wiele trudniejszy dla mnie maraton był w Osiecznej. Myślę że ciekawszy. Michałki zapamiętam jako piaszczyste podjazdy i dziury.
Przemo - Gdybym był w lepszej dyspozycji to spokojnie bym był szósty ;)
Ale faktem niezaprzeczalnym jest to że Golonkę ze Zbychem wygrałem każdy wyścig był mój.
Na przyszły rok mam ambitne plany mam nadzieje że będzie o wiele lepsza walka bo obydwoje mamy zamiar solidnie przepracować całą zimę.
Konrad, Jacek, Marcin Adam - Dzięki.
AdAmUsO
| 08:14 poniedziałek, 20 września 2010 | linkuj Brawo Maks! gratulacje, ważne że ukończyłeś ten maraton :)
z3waza
| 22:08 niedziela, 19 września 2010 | linkuj Gratuluję determinacji. Niestety tym razem nie udało się spotkać. Do następnego razu.
jacgol
| 21:20 niedziela, 19 września 2010 | linkuj w Wieleniu poznałem podobne uczucie "kompletnie przestałem się przejmować czymkolwiek liczyło się jedno aby dojechać" byle stadion zobaczyć ...
uporu i siły walki to Ci zazdroszczę...pzdr
KeenJow
| 20:43 niedziela, 19 września 2010 | linkuj Gratulacje z ukończenia. Ze Zbyszkiem rzeczywiście był ubaw, ale przez pewien czas zaczęliśmy się martwić ;) Placka trzeba było brać jak dawali, bo na mecie wszystko zjedli Megowcy ;)
Rodman
| 19:51 niedziela, 19 września 2010 | linkuj w nagrodę za Giga miałeś największą widownię na finiszu & wiwaty ;)))
my mieliśmy Giga ubaw ze Zbycha:
1. że pojechałeś na Giga (specjalnie żeby z nim nie przegrać ;-)
2. jego radocha, że nie będziesz 6-sty (czyli na szerokim podium) ;-))
z takim samopoczuciem na początku maratonu dojechanie jest Giga sukcesem !

p.s. ja w zeszłym roku pomyliłem rozjazd i pojechałem ... mega ;P
klosiu
| 19:48 niedziela, 19 września 2010 | linkuj Dobre z tym polepszeniem nastroju po dowiedzeniu sie o jezdzie na giga. Po prostu gorzej juz byc nie moglo, moglo byc tylko lepiej :).
Doping faktycznie miales swietny, zreszta tempo miales zacne na zuzelku. Godne zakonczenie sezonu :).
Jurek57
| 19:40 niedziela, 19 września 2010 | linkuj Michałki chociaż "po płaskim"to potrafi solidnie dać po palić.
Jechałem go kilka razy i zawsze długo go pamiętałem.
Raz na wozie raz .... .
pozdrawiam
JPbike
| 19:38 niedziela, 19 września 2010 | linkuj Gratki Krzysztofie - na finiszu miałeś tłum pełnych entuzjazmu kibiców ! :)
Ale świetny i pełen humoru opis !
Nie wiedziałem że ... "Mija 50km coś mnie podkusiło żeby zapytać strażaka na jakim jadę dystansie coś mało osób generalnie mnie mijało. Strażak mówi tym najdłuższym ..."
Maks
| 18:26 niedziela, 19 września 2010 | linkuj Ano dobrze że nie pierwsza ;) Ale na GIGA lokata się nie liczy ;)
rzepkok
| 18:20 niedziela, 19 września 2010 | linkuj gratulacje - 2 lokata!!! ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa asasi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]