Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Maks z miasteczka Poznań, Os. Pod Lipami. Mam przejechane 23879.28 kilometrów w tym 9152.02 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl


MARATONY W KTÓRYCH BIORĘ UDZIAŁ


REPREZENTUJE TEAM

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Maks.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:411.57 km (w terenie 279.00 km; 67.79%)
Czas w ruchu:19:28
Średnia prędkość:17.91 km/h
Maksymalna prędkość:54.77 km/h
Maks. tętno maksymalne:187 (104 %)
Maks. tętno średnie:146 (81 %)
Suma kalorii:801 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:58.80 km i 3h 53m
Więcej statystyk

Ale mnie ścieło ...

Piątek, 27 sierpnia 2010 · dodano: 27.08.2010 | Komentarze 7

W czwartek się zaczęło ale jeszcze delikatnie wieczorkiem miałem jeszcze znieść do piwnicy dość ciężki karton. Dzisiaj już nie mogłem się ruszyć z łóżka ból bardzo silny przeszywający jak strzała (Lumbago). Chciałem jechać do pracy ale nie mogłem się schylić aby zawiązać but ...
Postanowiłem wziąć urlop na dzisiaj. Wiedziałem że muszę się ruszać. Po południu ból był nieco mniej dokuczliwy i udałem się do księgarni kupić Biblię Treningu Kolarza Górskiego, będzie jak znalazł na zimowe dni. Jutro zacznę wprowadzać gorące kąpiele. Mam nadziej że do poniedziałku będzie już lepiej.

Mieliście coś podobnego ?


Czyszczenie i wymiana łańcucha

Wtorek, 24 sierpnia 2010 · dodano: 24.08.2010 | Komentarze 3

Trochę mi to zajęło. Wpierw gruntowne mycie później sztyca siodełko bo po ostatniej jeździe coś mi skrzypiało okazało się że jednak jarzemko miało sporo piasku. Napęd - gruntowne czyszczenie: przerzutek całego mechanizmu korbowego jak również mechanizmu blokady amora. Łańcuch zmieniony. Na sucho wszystko chodzi ok.
Niestety nie jestem jeszcze w pełni sprawny jak tylko mięśnie się zregenerują to gdzieś wyskoczę ;)
Kategoria Serwis


  • DST 163.61km
  • Teren 100.00km
  • Czas 07:32
  • VAVG 21.72km/h
  • VMAX 47.92km/h
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ring po raz 2

Niedziela, 22 sierpnia 2010 · dodano: 22.08.2010 | Komentarze 11

Nie liczyłem całej trasy tylko sam fragment pierścienia. Zacznę może od początku zmieniłem opony i to był błąd podwójny który mnie wykończył. Jak tylko zacząłem jazdę w głębszym piachu momentalnie koła zaczynało tańczyć. Przy zjazdach piaszczystych raz o mały włos nie pocałowałbym pieńka. Hurricane bo o nich mówię są bardzo trudne do opanowania. na asfalcie szło mi całkiem nieźle zwłaszcza w początkowej fazie mniej więcej przy 100km zaczynałem odczuwać kryzys który zaczynał się pogłębiać. Dużo też dało osobie znać gra w piłkę niestety mięśnie się nie w pełni zregenerowały i jazda na stojąco nie była możliwa na dłuższą metę. 130km to już prawdziwa agonia jazda z prędkością 16-18km zaczynałem odstawać i to bardzo mocno. Gdyby nie żel od Zbyszka (dzięki) to pewnie bym spadł z rowerka. Po jakiś 15-20min dostałem niezłego kopa który starczył mi prawie do samego domciu.



Teraz czas na solidny odpoczynek.

  • DST 37.79km
  • Teren 20.00km
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Delikatnie przed jutrzejszym pierścieniem.

Piątek, 20 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0

Wycieczka z Konradem po wczorajszej piłce czuje zakwasy w zupełnie innych mięśniach niż czułem w rowerze ... ;) Wpierw pojechaliśmy na Morasko. Na delikatny podjazd ale mocno techniczny po korzeniach było mokro a ja na Schwalbe hurricane ;)
Chodziły miodnie zwłaszcza na podjazdach na zjazdach miały tendencję do ślizgania ale generalnie podjechałem 2 razy. Konrad podjechał za drugim razem. Jego rower ma generalnie zbyt krótki mostek i się ciężko podjeżdża. Potem sławetny zjazd pojechałem pierwszy żeby zobaczyć czy nie ma jakiś zwalonych drzew. Zjazd prawie udany na końcówce poszedłem trochę za szybko i niestety mnie wywaliło z toru jazdy uderzyłem w ścięty pieniek niestety jechałem zbyt wolno plusem tej wolnej jazdy jest zawsze to że się udaje wypiąć w porę ;) Później sławetny stromy podjazd podjechany bez problemu. Widziałem że Konradowi zbytnio nie szło nie chciałem dalej ciągnąć więc pojechaliśmy w stronę Kiekrza. Tam po raz pierwszy nie przejechałem piasku w tych oponach :( moment nieuwagi i ugrzązłem na amen. Niestety te opony nie nadają się kompletnie na inna jazdę niż po twardej nawierzchni. W czasie jazdy żółtym szlakiem moment nieuwagi uślizg przedniego koła ale udało mi się wyprowadzić rower niestety rower cały upaćkany w błotku. Napęd jak dostał trochę wody to się zachowywał nieziemsko ;)
Później jazda już częścią pętli Drogbasa. Odpoczynek przy knajpce i małym piwku później jazda do domciu.

Wymiana linki i pancerzy oraz regulacja przerzutki

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · dodano: 17.08.2010 | Komentarze 3

Dzisiaj przyjazd do domciu wymiana linki oraz pancerzy oraz regulacja przerzutki zdecydowanie poprawia pracę napędu na + ;) Sprawdzam łańcuch wyczyszczony okazuje się że w okolicach korby słychać charakterystyczny dźwięk piasku. Postanawiam rozebrać wszystko na części pierwsze i wyczyścić. Zaczynając od zębatek a kończąc na suporcie przy okazji wymieniłem tuleje i wyczyściłem i każdy gwint nasmarowałem. Tona pasty (smar + piasek) na łożyskach. Wszystko wyczyściłem. Napęd chodzi pierwsza klasa niestety na zębatkach aluminiowych jest zdecydowanie głośniejszy. Po skończeniu wszystkiego postanowiłem wymienić oponki na Semi-slick'i. Trzeba będzie jeszcze sprawdzić napęd pod obciążeniem ;)
Kategoria Serwis


Czyszczenie rowerka

Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 · dodano: 16.08.2010 | Komentarze 0

Dzisiaj postanowiłem że wyczyszczę swój rowerek pucu pucu glancu glancu. Łańcuch szejkowany w benzynce. Kółka od przerzutki i kaseta do czyszczenia blaty korby. Ciekawe że jedno z kółek posiada zamknięte łożysko praktycznie bez obsługowe. jak zacznie ciężko chodzić to niestety do wywalenia. Stwierdziłem że nie ma sensu kupować takiego samego chyba że wytrzyma więcej niż sezon.
Pojechałem do Cykloturu po pancerz i końcówki dowiedziałem też jaka powinna być długość łańcucha. W końcu nie będę miał problemu z przeskakującym łańcuchem w czasie jazdy po dziurach ;) Faktycznie był za długi ale niewiele o 2 ogniwka.

Niestety nie zdążyłem wymienić linki i pancerza w tylnej przerzutce. Ale co się odwlecze to nie uciecze. Jak będzie pogoda to startujemy pierścień w sobotę. Czas najwyższy pojeździć trochę na semi-slick'ach. Biedne opony praktycznie nie używane w tym roku a idealnie nadają się na pierścień.

Zbyszek uzupełnij blog to wrzucę zdjęcie
Kategoria Serwis


  • DST 73.56km
  • Teren 60.00km
  • Czas 04:06
  • VAVG 17.94km/h
  • VMAX 47.92km/h
  • HRmax 172 ( 96%)
  • HRavg 146 ( 81%)
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hermanowa GIGA

Niedziela, 15 sierpnia 2010 · dodano: 15.08.2010 | Komentarze 17

Na początek kilka słów o samym maratonie tak więc trzeba powiedzieć że dojazd do maratonu oznakowany bez problemów człowiek trafia. Przyjechaliśmy do Hermanowa. Pobranie numerów i chipa oraz Pakietu w którym była koszulka XL (udało mi się zamienić na S o dziwo pasuje na mnie) ;) żel i batonik oraz broszurka opisująca organizatorów. Możliwość wypicia kawy w dowolnej ilości cukier śmietanka do dyspozycji ;) duży plus. Przebraliśmy się ze Zbyszkiem i mały trening. Start przesunięty o pół godziny. Ustawiamy się w sektorach. Mój plan taki aby trzymać się blisko Zbyszka aby mi torował drogę bardzo szybko okazało się że to nie będzie takie łatwe ponieważ wystartowali wszyscy razem więc wymijanie dzieciaków i osób które po raz pierwszy jechały na maratonie nie jest łatwe. Zbyszek ucieka mi na jakieś 200m ale po mojej prawej wychodzi młody który ostro pruje do przodu podczepiam się na koło wymijamy kilkanaście osób jestem zaraz za Zbyszkiem jest kamienisty zjazd gość przede mną panikuje i zaczyna gwałtownie hamować przednim i tylnym hamulcem przednie koło dostaje uślizgu (miałem to w Głuszycy) i gościu leży jak długi. Miałem dosłownie sekundę albo przeskoczę albo go uderzę albo będę starał się go wziąć od lewej wybrałem to ostatnie niestety uderzając go kołem w głowę (całe szczęście, że miał kask) po uderzeniu jechałem na tyle wolno że udało mi się wypiąć w locie i rower został. Nic mi się nie stało gość też wstał. Tak to jest jak się zaczyna panikować na zjazdach.
Jadę swoje już wiedziałem że będzie trudno dogonić Zbyszka. Ale powiem tak że tętno średnie było bardzo wysokie 158 a max powyżej 170. Wszystko ok na zjazdach puszczałem klamki na podjazdach podjeżdżałem na jednym szybkim zjeździe ustawiłem się na środku (tam gdzie było twardo. jakiś gość próbował mnie brać po prawej stronie w lekkiej rynnie piaskowej, zarzuciło go 2 razy i zliczył piękne OTB wpadając na drzewka. Nie mogłem się obejrzeć bo bym wylądował podobnie. Pominę fakt że część osób pogubiło trasę. Nadrobiliśmy trochę km (problem z oznaczeniem). Na 20km tego nie zapomnę to był dla mnie koniec :( zjadłem żelka ponieważ wiedziałem że przy takim spalaniu muszę przyjąć wcześniej niż na 30km. Po przejechaniu 30 km zacząłem mieć potworne bóle żołądka nic nie pomagało, wypicie czegokolwiek tylko potęgowało ból a wiedziałem że muszę pić i jeść bo będzie ze mną źle. Po pwenym czasie jakimś cudem na podjeździe zobaczyłem Zbyszka. Mi udało się podjechać mimo że było ciężko on szedł z buta ;). Dalej jadę swoje ale niestety ból się wzmaga na kolejnym bufecie zaczynam jeść arbuzy popijam (nie wiem co to było czy woda z sokiem czy coś innego) Zaczynam mieć potworne bóle przez chwilę pomyślałem że zrezygnuje nie dam rady, nic nie pomaga żołądek w ogóle nie pracuje jest kompletna bryndza zaczynam jechać swoim tempem zaraz za Zbyszkiem mijają nas goście z GIGA masakra oby dojechać pomyślałem najwyżej się doczołgam do mety. Kolejny bufet Zbyszek łapie w locie picie ja się zatrzymuje na 2 kubki. Kolejna fala bólu. Jadę Zbyszkowi na kole ale za chwilę już nie mogę im szybciej kręcę tym większy ból. Już wiem że z nim nie wygram myślę że on wie również. Zwalniam coraz bardziej jadę tempem spacerowym wiem że nie mogę ani pić ani jeść czegokolwiek. Mijają kolejne km ból się zmniejsza. Jest ostatnie 6km. Żołądek wskakuje na obroty jest lepiej zaczyna się spalanie ale po niecałej minucie jest kryzys "węglowy" zaczynam odczuwać najpierw stopy później plecy. Nie będę ryzykował kolejnym żelkiem pomyślałem sobie i znów musiałem zwolnić ból pleców był nie do zniesienia. Dojazd do mety mniej więcej w tym czasie powyżej 4h tak źle mi jeszcze nie poszło. Wiem że gdyby nie ten żel to mogłoby być inaczej. No cóż tak bywa. Prawdopodobnie żel dostał powietrza po odkręceniu miałem go w lodówce myślę że ponad miesiąc i się zdążył zepsuć.
Zbyszek był po raz pierwszy przede mną i po raz pierwszy 6. Przyjechałem jakieś 15 min po nim.
Jak dojechałem na metę zjadłem solidną porcję makaronu do tego kiełbasa z grilla do tego litr coli na oczyszczenie żołądka. Poczułem taki power że mógłbym jechać maraton ponownie ;)
Bym zapomniał podczas losowania wygrałem narzędzia ;) szkoda że nie rowerowe ;).

Co do oznaczeń maratonu to po prostu porażka. Wg mnie 1 zbyt mało kartek i kartki za małe złe kolory niebieska strzałka na białym tlę lub pomarańczowa strzałka na białym tle z bardzo wąskim grotem nawet z 10m nie szło zauważyć czy trzeba jechać w prawo czy jest w lewo. No i oczywiście start wg mnie należało podzielić na 3 grupy MINI MEGA i GIGA i puszczać w odstępach czasowych. Zacząć od GIGA a kończąc na MINI. (To moja skromna sugestia)

Ponad 8min (sumarycznie jazda na progu mleczanowym) jest to chyba najdłużej. (pod warunkiem że mój próg nie zdążył się przesunąć

Co do reszty pierwsza klasa ;)
Ogólne wrażenia mimo złego samopoczucia bardzo pozytywne ;)

Miło było spotkać:
Jarka i Marka od Rybczyńskiego.(Marek przyjechał aż ze Złotego Stoku pojeździć na płaskim terenie ;))
Agnieszkę - dziewczynę Jarka
Marca z Wojtkiem
Duna
Pawła wraz z Kuzynem
Rodmana
Konrada z kolegą

  • DST 25.04km
  • Teren 10.00km
  • VMAX 47.48km/h
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z dzieciakami po Cytadeli

Sobota, 14 sierpnia 2010 · dodano: 14.08.2010 | Komentarze 1

Jako że dzieciaki dzisiaj były niemożliwe do opanowania postanowiłem że je trochę zmęczę wyjazdem na rower. Tym bardziej że dawno nigdzie nie jechaliśmy. Na początek planowałem Morasko kilka podjazdów i ... ale wyczuły intencję i postawiły na Cytadelę. Ruszamy na początek kilka prostych podjazdów idzie dość ciężko potem trochę technicznych podjazdów i niestety nie dają rady :( Na jednym takim podjeździe Andrzej stanął przed końcem podjazdu a Basia nie zdążyła podjechać i nie zdążyła nacisnąć na hamulce więc zjechała tyłem i miałem jazdy techniczne z dzieciakami skończone. Żeby się biedaczka nie zraziła postanowiłem że jedziemy jej tempem potem Andrzeja. Dzieciaki pokazywały pod jaką górkę tata ma wjechać i z jakiej zjechać a tata wykonywał te ćwiczenia ;) Generalnie głównie w tlenie i bez specjalnego wysiłku przed maratonem. Na koniec wypiły mi bionik wody z sokiem i nie miałem co pić ;) Zaczęło robić się późno więc wróciliśmy do domciu.

Wycieczka myślę udana.

  • DST 29.67km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:10
  • VAVG 25.43km/h
  • VMAX 42.26km/h
  • HRmax 172 ( 96%)
  • HRavg 141 ( 78%)
  • Kalorie 801kcal
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Delikatnie

Piątek, 13 sierpnia 2010 · dodano: 13.08.2010 | Komentarze 1

Dzisiaj był dzień aby wypróbować napęd wczoraj trochę dałem ciała i niestety zapomniałem dać podkładek co mi lekko pokrzywiło tulejkę. Udało mi się ją naprostować a przy okazji kupiłem nową mimo że jak dzwoniłem do Pawlaka to mi powiedzieli że nie jest potrzebna w ogóle. Tak naprawdę nie zabezpiecza przed syfem. Trzeba po prostu często zaglądać. Napęd został wyregulowany niestety jest nieco gorzej niż było poprzednio. Jest moment mała zębatka z przodu i z tyłu gdzie łańcuch zaczyna szorować po dolnej części wózka przerzutki. Niestety jak bym chciał to wyeliminować to musiałbym zmienić koszyk ponieważ przerzutka już niżej niestety nie pójdzie. Generalnie zostawiłem bo nie jeżdżę przy tak z ukosowanym łańcuchu. Regulację przeprowadziłem wymieniając ostatni pancerz z tyłu był ostro zasyfiony. Korba trochę ciężej chodziła ale pomyślałem że to łożyska muszę się rozjechać. Wyruszyłem na lekki rozjazd ponieważ już od 2 dni mnie bolą dwugłowe najlepsze że nie wiem od czego pewnie z lenistwa ;).
Mięśnie udało mi się rozgrzać po 5 km przejechanych w Strzeszynku. Postanowiłem tam się wybrać bo niestety na dłuższą trasę nie miałem dzisiaj szans (ze względu na pogodę i czas). Jak ruszyłem po pewnym czasie widzę gościa jedzie około 28km/h łykam go bez problemu.
Jadę około 30km/h tutaj mogę się mylić bo zmieniłem opony na Ralphy i nie zmierzyłem obwodu koła tak więc wyniki są zaniżone. Zwalniam nieco do 28km/h jadę tak przez pewien czas mija mnie gość na szosówce nieźle sypie postanawiam mu usiąść na koło jadę przez krótką chwilę z prędkością 32km/h nagle gość zwalnia dobry moment na wyprzedzenie no tak teraz zauważyłem dzwoni lub odebrał telefon dlatego zwolnił. Wyprzedziłem znów na budziku 32km/h (zaniżone) ;) obracam się do tyłu gość usiadł mi na kole jedziemy przez dłuższą chwilę 32km/h moim tempem w pewnym momencie ja skręcam a gość jedzie dalej prosto. Jadę Strzeszynek Kiekrz. W Kiekrzu sprawdzam siłę na podjazdach. Jest lepiej niż było jadę ze środkowej na stojąco do samego końca ostatni stromy podjazd podobnie. Nic mnie nie boli, Asfalt tory i jestem na końcówce Strzeszynka Widzę tego samego gościa jedzie delikatnie 26km/h łykam go i tak jadę do ulicy. Za ulicą gość mnie bierze jak mam 28km/h siadam mu na koło prędkość rośnie 30..32..35..40..42 i ostry zakręt widzę że z przeciwka ktoś zbyt szeroko jedzie gościu dał po hamulcach w tym samym czasie ja też hamowałem tylko tylnym aby mnie trochę obróciło na zakręcie ponieważ był lekki żwirek a teraz mi się przypomniało że moje Ralphy są już prawie łyse ;)więc całe szczęście że nie hamowałem przednim ;)
Dalej jadę już cały czas na kole gość wyraźnie zwolnił jedziemy około 32km/h. Dojeżdżamy do końca siadamy aby uzupełnić izotoniki ;)
Jak zwykle złocisty chwilę pogadaliśmy wiadomo o czym ;) i w drogę powrotną. Szkoda że tak krótko dzisiaj. Widać wyraźnie że przez ten okres co nie jeździłem wyraźnie jest gorzej tętno poszybowało 2 razy na 170 co daje do myślenia tym bardziej że nie jest to błąd ;)

Wyniki tej pętelki:
MAXPULS: 172bpm 96%hr max
AVGPULS: 144bpm 80%hr max
AVGCAD: 69rpm
DIST: 19,60km
TOTALTIME: 45:12
AVGSPEED: 26,0km/h
MAXSPEED: 42,8km/h
TOTALCAL: 521kcal

Wyniki można interpretować tak że mimo niezbyt wysokiej średniej tętno wyraźnie wysokie. Zmęczenia nie odczułem na żadnym odcinku oznacza to że mięśnie są zregenerowane tylko ten ból dwugłowych mnie niepokoi (coś jak zakwasy).

I na koniec zważyłem rower bez narzędzi i bidonów i innych dupereli typu lampki czy pompki. Waga 12,1kg Nie jest źle ;) Ale nie ma też rewelacji w przyszłym roku trzeba będzie zmienić koła na lżejsze ;)

Suma sumarum jazda bardzo fajna bardzo mi była potrzebna przed maratonem.
W domu sprawdzam napęd korba chodzi wzorowo ale coś chrzęści jak zdjąłem łańcuch okazało się że łańcuch złapał trochę piasku i dlatego.

Zdjęcie Rowerka w nowej konfiguracji już niedługo ;)

Napęd cz 2

Środa, 11 sierpnia 2010 · dodano: 11.08.2010 | Komentarze 12

Dzisiaj przyszły klamoty ... ;)

Klamoty © Maks


Udało się odkręcić pedały przy pomocy Zbyszka przyniósł rurkę i chyba miał więcej siły niż ja ;).
Z suportem też było trochę problemu ale generalnie się udało. Dzisiaj zawiozłem rower do planowania mufy koszt 30zł Zważyliśmy też Rowerek Zbyszka 11,4kg. Mój bez korby i suportu oraz narzędzi 11,1 już mi się podoba ;)
Co ciekawe ważyliśmy koła przednie i okazuje się że waga jest bardzo podobna.
No nic zobaczymy po zmontowaniu całości. Czeka mnie jeszcze umycie gwintów i przesmarowanie i złożenie wszystkiego do kupy . Jak będę zakładał oponki to zważę obręcze.
Jutro czeka mnie full roboty może się wyrobię to testy będą już Piątek a w sobotę jak będzie pogoda będzie można wypróbować nowy napęd ;)
Kategoria Serwis