Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Maks z miasteczka Poznań, Os. Pod Lipami. Mam przejechane 23879.28 kilometrów w tym 9152.02 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl


MARATONY W KTÓRYCH BIORĘ UDZIAŁ


REPREZENTUJE TEAM

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Maks.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:721.58 km (w terenie 437.00 km; 60.56%)
Czas w ruchu:36:10
Średnia prędkość:18.76 km/h
Maksymalna prędkość:68.45 km/h
Maks. tętno maksymalne:173 (96 %)
Maks. tętno średnie:141 (78 %)
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:65.60 km i 4h 01m
Więcej statystyk

Nowe manetki wraz z linkami i pancerzem + hak

Czwartek, 6 maja 2010 · dodano: 06.05.2010 | Komentarze 3

Założyłem nowe manetki xt w miejsce starych dociąłem pancerze na wymiar pozdejmowałem zbędne rzeczy jakieś końcówki gumowe i inne pierdoły zostawiłem tylko osłonki na pancerze i zaczęła się regulacja na sucho myślę że nie trwała dłużej niż 1 min wszystko chodzi jak złoto, aczkolwiek podejrzewam że przerzutka SLX długo nie pociągnie wyraźnie czuć, że jest słaba sprężyna mam nadzieje że pojeżdżę na niej do końca roku ;)
Puki co jestem zadowolony mam nadzieje że to się nie zmieni do jutra ;)
Kategoria Serwis


  • DST 15.52km
  • Teren 10.00km
  • HRmax 171 ( 95%)
  • HRavg 126 ( 70%)
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Technicznie (podjazdowo i zjazdowo)

Środa, 5 maja 2010 · dodano: 05.05.2010 | Komentarze 2

W związku z tym że cały czas trwa proces regeneracji a jutro ma padać i ponoć pojutrze też postanowiłem, że dzisiaj poćwiczę technikę zjazdy i podjazdy. Praktycznie są 2 górki techniczne które znam i mam do nich w miarę blisko a więc dziewicza killer i Morasko. Wybrałem Morasko jako że wcześniej zacząłem ustawiać po raz nie wiem który tylną przerzutkę i tak się wkurzyłem zwłaszcza na technicznych podjazdach że jutro jadę i wymieniam manetki i hak. Jutro tez będę składał wszystko do kupy i mam nadzieje, że nie będzie problemów. ;(
Ale wróćmy do rzeczy w zeszłym roku miałem problem żeby podjechać pod górę Morasko Dzisiaj coś mnie natchnęło mimo że regeneracja w toku stwierdziłem że ten podjazd nie jest podjazdem siłowym tylko technicznym. Postanowiłem wpierw zjechać ale między drzewami omijając schody. Obyło się bez zatrzymywania i upadku. Postanowiłem że podjadę od prawej strony wydawała się łatwiejsza. Pierwsza próba nieudana, 2,3,4 i 5 tutaj zaliczyłem glebę ale kontrolowaną ;) Zjechałem na dół i zacząłem się zastanawiać co robię źle zacząłem sobie przypominać filmiki z podjazdów technicznych są takowe na Youtube. Wypiłem łyk wody przekąsiłem kilkoma daktylami i w drogę. Pierwsza część bardzo prosta druga też później zaczynają się już technika postanowiłem się rozpędzić na bardziej stromych podjazdach (wtedy lepiej trzyma się linię) a na wypłaszczeniach krótki odpoczynek i znów szybki młynek. Podjechałem ;) Telefon do Zbycha, że jest już 2x0 Cybina i Morasko zdobyte. Wydawało mi się że wiem jak podjechać postanowiłem po raz kolejny spróbować niestety nie udało się za każdym razem brakowało szybkości i trzymania linii oraz coraz częściej tylne koło kręciło się w miejscu. Postanowiłem że podjadę od lewej strony i zrobiłem dziecinny błąd zamiast trzymać ręce na kierownicy trzymałem na rogach i w pewnym momencie zacząłem gwałtownie zjeżdżać do tyłu i nie zdążyłem nacisnąć na hamulec tylne koło uderzyło o korzeń i spadłem niekontrolowanym upadkiem na dłoń zabolało ała ... Usiadłem zacząłem się zastanawiać jak podjeść do lewej strony wiedziałem że jest ona trudniejsza ma więcej korzeni mimo że jest twarda to bardziej stroma. Znów łyk wody i kilka daktyli. Nawrót i jazda tym razem od razu włączam 4 bieg i jadę z pełną szybkością na bardzo dużej kadencji rower idzie równo do góry podjeżdżam zadowolenie ogromne. Podjazd nie jest siłowy ale techniczny ;) Pozostały jeszcze 2 podjazdy które chce zaliczyć pierwszy techniczny to killer na którym niewiele mi brakowało i drugi siłowy przy amfiteatrze. Po przyjeździe do domu założyłem Ralphy i zdjąłem hak na jutrzejszy dzień sprzedawcy chcą mieć do porównania. Na 90% jestem przekonany że jest to manetka. Jutro będę regulował i mam nadzieje że obejdzie się bez problemów ;)


Jeszcze do niedawna patrzyłem z podziwem na ten zjazd a teraz po Karpaczu to bułka z masłem ;)

  • DST 53.59km
  • Teren 45.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 24.18km/h
  • VMAX 45.19km/h
  • HRmax 156 ( 87%)
  • HRavg 126 ( 70%)
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening z Jarkiem i Tomkiem - Regeneracja

Wtorek, 4 maja 2010 · dodano: 04.05.2010 | Komentarze 0

Spotkanie o 18:00 2 pętle Rusałka - Strzeszynek - Kiekrz
Trening regeneracyjny bardzo dobrze mi zrobił. Jazda stałym tempem tętno nie idzie do góry z wiadomych powodów (nadal trwa regeneracja ud)

  • DST 19.93km
  • Czas 01:14
  • VAVG 16.16km/h
  • VMAX 55.41km/h
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karpacz - Rozjazd + kilka fotek

Niedziela, 2 maja 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 5

Poranna pobudka sprawdzam czy jeszcze żyje po wczorajszym maratonie. Dojście do łazienki po schodach idę trzymając się poręczy :), pierwsza myśl… ludzie nigdzie dzisiaj nie jadę. Poranny prysznic śniadanie. Pogoda – nie pada. Na pytanie Jacka co robimy bez wahania odpowiadam jedziemy ;). Jacek ustala trasę dystans około 20km. Z czego jest sporo podjazdów. Schodzimy do rowerów muszę się rozciągnąć bo nie mogę zgiąć nóg wiem dobrze że jak zacznę kręcić to będzie lepiej. Zaczynam kręcić niestety cały czas odstaje od Zbyszka i Jacka oni chyba widzą że GIGA dało mi sporo w kość i zwalniają. Jest ciężko ale nie poddaje się. Przyjechałem do Karpacza nie po to żeby leżeć w łóżku i lizać rany, nie po to jechałem 250km żeby teraz marudzić, zaciskam zęby i jadę dalej ;)
Podjazd do Wang, nie schodzę „pompuje” od czasu do czasu mówię „UWAGA !” do idących ludzi wiem że jak stanę to nie podjadę ;) Chwila przerwy na zrobienie zdjęć robimy jeszcze kilka podjazdów w sumie niecałe 900m przewyższeń. Powrotny zjazd już mi idzie lepiej tym bardziej że moje pythony są zdecydowanie szybsze od opon Jacka i Zbyszka. Nogi się rozgrzały i jest zdecydowanie lepiej mogę już chodzić bez problemów. Jemy obiadek i wracamy do Poznania. W drodze powrotnej jesteśmy planowo :) Jacek zna doskonale trasę ;)
Wychodzę z auta czuje uda … nie pozwalają mi zapomnieć o maratonie ;) Potem podwożę Zbyszka który naprawdę jest w dobrej formie po przejechaniu MEGA. Wracam do siebie na nareszcie upragniony odpoczynek wiem że jak będzie pogoda na drugi dzień to ruszam na regeneracyjny rozjazd ;)

Tutaj spaliśmy dzięki Zbyszkowi ;) © Maks

Doping Jacka ;) © Maks

Z Jackiem ;) © Maks

Jacek kogo tak wypatrujesz ? ;) © Maks

Chwila odpoczynku ;) © Maks

Twardziel z Poznania ;) © Maks

Mała elektrownia wodna w Karpaczu © Maks

Skocznia Orlinek © Maks

Taki mały lans... © Maks

To chyba kompleks apartamentów © Maks

Lansik Zbyszka ;) © Maks

Wodospadzik ... © Maks

Na szlaku ... © Maks

Kolejny lans ;) © Maks

Wang © Maks



Profil trasy

  • DST 87.87km
  • Teren 82.00km
  • Czas 08:07
  • VAVG 10.83km/h
  • VMAX 52.21km/h
  • HRmax 173 ( 96%)
  • HRavg 140 ( 78%)
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karpacz - Debiut w górach - GIGA

Sobota, 1 maja 2010 · dodano: 02.05.2010 | Komentarze 24

Debiut w maratonie górskim GIGA - dystans dla prawdziwych twardzieli ... ;)
Moim podstawowym celem było ukończenie maratonu i nie zajęcie ostatniego miejsca.

Zacznę od początku dojeżdżamy w Piątek wieczorem a właściwie w nocy. Rano pobudka jedziemy po odbiór numerka dla Zbyszka. Jemy makaron z sosem. Pozostaje godzina do startu postanawiamy że wyjedziemy 30min przed startem. Dojeżdżamy na miejsce startu. Poznajemy koleżankę z pięknym KTMem. Spotykamy także Jarka oraz Duna. Po krótkiej wymianie zdań słyszę że mam się ustawić w sektorach za 10 min start. W głowie cały czas słyszę słowa Jarka "Jedź swoim tempem, masz ukończyć maraton. Później Jacka będę trzymał kciuki żebyś dojechał … Jak zwykle na starcie skupienie. Zaczyna się powolny podjazd nie jest źle idzie mi całkiem przyzwoicie równo i rytmicznie "pompuje" i oddycham. średnia powyżej 11km/h pozwala mieć nadzieje że ukończę (nie wiedziałem co mnie jeszcze czeka). Mija 20km nagle podjazd dochodzę gościa z nizin krótka wymiana zdań jedziemy przez chwilę razem później niestety zaczynam mieć pierwszy kryzys (czuje że powoli mi wysiadają czworogłowe). Myślę że muszę jeszcze przetrwać przed rozjazdem zaczynają mnie wyprzedzać ludzie z MEGA co rusz ktoś pyta czy się dobrze czuję pewnie musiałem wyglądać na nieźle wyczerpanego. Ludzie z MEGA na zjazdach wyczynają takie ewolucje jakby teren był płaski ;) Po chwili jadę za gościem w długich włosach który jedzie dystans GIGA. Jadę przez dłuższą część trasy za nim. Goście z MEGA po prostu fruwają na kamieniach ;). W pewnym momencie widzę deskę która stanowi mała kładę. Wszyscy z MEGA pokonują tą kładkę jakby nigdy nic. Gość przede mną postanowił, że też ją pokona podskoczył ale tylne koło mu uślizgło i wpadł centralnie do strumienia. Ja postanowiłem nie ryzykować. Po tym czasie wystartował jak z procy i nie udało mi się go dogonić dopiero na zjeździe go doszedłem. On każdy zjazd schodził ja przez jakiś czas zjeżdżałem. Udało mi się go dogonić nawet go mocno wyprzedzić. Dojeżdżam do rozjazdu GIGA-MEGA ostatnia szansa żeby jechać MEGA ale słyszę jedziecie GIGA to prosto. Okazuje się, że gość w długich włosach mnie dogonił.
Chwila zastanowienia co wybrać… postanowiłem że spróbuje GIGA nie mogę zrezygnować z dystansu. Na 40km zaczynają mi wysiadać mięśnie lędźwiowe biorę żel dostaje siły. Zaczynam gonić gościa który mnie wyprzedził na podjeździe. Wyraźnie czuję czworogłowe jest coraz gorzej ale jeszcze idzie jechać. Wyraźnie zwalniam. Kolejny bufet dłuższy odpoczynek wypijam pół litra izotonika okazuje się to bardzo nierozważne tym bardziej że przed chwilą podjechałem i tętno jest wysokie, coraz wolniej tętno schodzi. Zjeżdżam w pewnym momencie przy kilku muldach zaczyna się rzyganie. Cały izotonik który nie zdążył się wchłonąć został pozostawiony ;). Nic jadę dalej. Zawsze staram się zjeżdżać chociaż krótkie odcinki. Ostatni duży podjazd około 70km to niekończące zmaganie ze słabościami. I ten podjazd (którego będę pamiętał do końca życia !!!) na początku próbowałem prowadzić ale ból łydek i uda był tak silny że musiałem jechać. Jechałem 5km/h i odpoczywałem 30s. Tętno się ustabilizowało organizm pracował bardzo dobrze tylko te czworogłowe . Nic z nich już nie zostało. Było mi już wszystko jedno pomyślałem żeby odpocząć tak pół godziny ale zaraz potem odgoniłem tą myśl, wiedziałem że jak zacznę odpoczywać to już nie wstanę. Jechałem dalej powtarzając musisz ukończyć musisz ukończyć ... W pewnym momencie miałem totalny kryzys jak można tyle podjeżdżać a końca nie widać za zakrętem miał być koniec a tutaj kolejny podjazd. Zaczynałem powoli się wyłączać pompując przez cały czas wjechałem ufff. Jest zjazd udaje mi się zjechać znów nie cały ale małymi krokami do przodu ;). I tak dojeżdżam do bufetu na prostej nie mogę rozwinąć prędkości szybszej niż 15km/h. Dojeżdżam do ostatniego bufetu. Kubek izotonika pytam się jeszcze ile do końca słyszę 8km w tym 5 pod górę. Jest 18:15, przelatują mi wszystkie myśli. Maks musisz zrobić wszystko aby zdążyć, mięśnie się odbudują teraz albo nigdy, tyle przejechałeś spróbuj … I nagle ostatnie pokłady energii. Jadę 27-30km/h później się okazuje że jest 5 zjazdu a 3 podjazdu. ;) W pewnym momencie widzę Jacka i Zbyszka ale praktycznie zaczyna mi się wszystko zlewać nie wiem jak to się stało nie pamiętam tego odcinka w każdym razie jest 18:30 do mety mnie kierują Zbyszek z Jackiem bo się okazuje że ktoś przestawił strzałkę i kierunek był do Hotelu ;). Dojeżdżam do mety i jestem wyczerpany ale jeszcze udaje mi się jakość iść. Micha regeneracyjna którą jem zimną bo za bardzo się rozgadałem ;).

Generalnie jestem bardzo szczęśliwy z ukończenia tego maratonu i wiem, że przede mną jeszcze dużo pracy w górach bardzo ważna jest technika zjazdów i siła, a jak się okazało tego mi brakło.

Ostatnie resztki ostatni zjazd ... © Maks

Tak wyglądałem po skończonym maratonie ... ;) © Maks