Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Maks z miasteczka Poznań, Os. Pod Lipami. Mam przejechane 23879.28 kilometrów w tym 9152.02 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl


MARATONY W KTÓRYCH BIORĘ UDZIAŁ


REPREZENTUJE TEAM

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Maks.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Powyżej 50km

Dystans całkowity:8635.09 km (w terenie 3958.00 km; 45.84%)
Czas w ruchu:397:46
Średnia prędkość:21.18 km/h
Maksymalna prędkość:67.80 km/h
Suma podjazdów:47366 m
Maks. tętno maksymalne:200 (111 %)
Maks. tętno średnie:173 (92 %)
Suma kalorii:160384 kcal
Liczba aktywności:123
Średnio na aktywność:70.20 km i 3h 18m
Więcej statystyk
  • DST 64.29km
  • Czas 02:19
  • VAVG 27.75km/h
  • VMAX 38.89km/h
  • Kalorie 1973kcal
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wytrzymałościowo

Poniedziałek, 19 lipca 2010 · dodano: 19.07.2010 | Komentarze 4

Nie obyło się bez przygód standardowa pętla wytrzymałościowa. Zaraz za Strzeszynkiem a przed Kiekrzem jest przejazd kolejowy na który się wjeżdża po łuku około 90% tam jest max 30km/h spokojnie sobie jadę 30km/h a tu gościu bordową chyba fiestą (nowy typ) wyprzedza mnie na ciągłej jedzie zdecydowanie za szybko i nie mogąc się zmieścić w zakręcie spycha mnie do rowu byłem w takim szoku bo nie przypuszczałem że ktoś mnie będzie wyprzedzał tym bardziej że nie jechałem za wolno. Całe szczęście że się nie zatrzymał bo bym mu krzywdę zrobił. Najlepsze jest to że tego typu numery robią kierowcy po 50'ce. Kolejny dzisiaj przypadek nowa Toyota Corolla zjeżdża chyba do sklepu bo zatrzymuje się przed sklepem ale sklep jest nieczynny włącza kierunkowskaz ja już mam ręce na klamkach i gość w najlepsze w ogóle się nie przejmuje i mi wyjeżdża na drogę ja po hamulcach i udało się wyminąć bo się w porę zorientował i wyjechał tylko na połowę jezdni i zahamował.
Zatrzymałem się idę do gościa myślę otworzę drzwi i mu przywalę. Miał otwarte okno no to ja od razu z mięsem do niego. A gość magiczne przepraszam do tego żona wyszła zaczęła przepraszać za męża . Jakoś ochłonąłem... !@#%$#@%$#@%@#$ Goś też grubo po 50'ce. Już mówiłem to żonie tego gościa rowerzyści i motocykliści nie mają szans w zderzeniu z autem. Niech Ci ludzie zrozumieją wyprzedzając na gazetę ostatnio gość mi zajechał drogę jak jechałem poboczem ze Zbyszkiem zrobił to świadomie żeby go nie wyprzedził. No ludzie do czego to dochodzi ????

Szkoda gadać ...
Wracając do treningu trening wytrzymałościowy praktycznie podzieliłem go na 3 odcinki pierwszy najdłuższy i najlepszy później powrót pod wiatr i na końcu miałem odcięcie prądu i musiałem radykalnie zwolnić ... :(

Myślę że forma wróci najwcześniej na początku przyszłego tygodnia. Dzisiaj jechałem z obandażowaną nogą trochę bolała przez pierwsze 10km potem już jej nie czułem ;).

Trasa:


Dane:
Pierwsza część
MAXPULS: 221bpm 123%hr max (Błąd miałem za nisko pasek i był luźny)
AVGPULS: 144bpm 80%hr max
AVGCAD: 73rpm
DIST: 41,53km
TOTALTIME: 1:26:46
AVGSPEED: 28,7km/h
MAXSPEED: 39,5km/h
TOTALCAL: 1269kcal

Druga część
MAXPULS: 152bpm 84%hr max
AVGPULS: 138bpm 77%hr max
AVGCAD: 67rpm
DIST: 18,77km
TOTALTIME: 39:55
AVGSPEED: 28,2km/h
MAXSPEED: 37,6km/h
TOTALCAL: 574kcal

Trzecia część
MAXPULS: 151bpm 84%hr max
AVGPULS: 128bpm 71%hr max
AVGCAD: 55rpm
DIST: 5,09km
TOTALTIME: 12:34
AVGSPEED: 24,3km/h
MAXSPEED: 33,4km/h
TOTALCAL: 130kcal

Słychać pierwsze sporadyczne przeskakiwania łańcucha dzisiaj miałem chyba 2 lub 3. Widzę że nieubłaganie czeka mnie wymiana napędu. :(

  • DST 88.44km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:20
  • VAVG 20.41km/h
  • Temperatura 43.0°C
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wypadek .... :(

Sobota, 10 lipca 2010 · dodano: 11.07.2010 | Komentarze 7

A miało być tak pięknie jechaliśmy głównie trasą maratonu Grabkowego Zbyszek zaliczał podjazd Cybiny na nowym rowerku niestety zabrakło mu niewiele. Zaliczył też chyba z 2 gleby. Czułem w kościach że coś się zanosi. Ale udało się dojechać do Malty było wszystko ok. Pożegnaliśmy się i jadę moją znienawidzoną Maltą. Jedzie mi się całkiem przyzwoicie i...
No właśnie zauważyłem rodzinkę mąż żona i dziecko całą szerokością idą sobie na spacerek. Krzyknąłem uwaga !!! i co ? no właśnie normalny człowiek by się odwrócił i zobaczył co się dzieje ale kobieta wbiegła mi prosto pod koła hamowałem ale było już za późno. Dalszej części nie pamiętam poczułem dość mocne uderzenie w usta i ocknąłem się na chodniku. Sprawdziłem jeszcze czy mam zęby ale miałem warga już była bardzo spuchnięta. Reszta wyglądała w porządku. Kobieta zaczęła mnie przepraszać ja też przeprosiłem choć myślę że gdyby się nie ruszała z miejsca i gdyby nie szli całą szerokością chodnika i gdybym ja jechał ulicą ... no właśnie za dużo tego gdyby. W efekcie końcowym piszę na drugi dzień.
Prawa strona jest mocno obtarta ale myślę że w ciągu tygodnia nie powinno być już problemów gorzej z Kciukiem ścięgna są naderwane (tak mi się wydaje) - nie mogę ruszać kciukiem a właściwie zginać (lewa ręka) do tego palec wskazujący mam naciągnięte ścięgna. Mogę ruszać ale mnie boli. Koniec z końców nauczka jest. (Zarówno kciuk jak i palec wskazujący nie są spuchnięte więc złamanie to nie jest). W czasie uderzenia musiałem twarzą uderzyć w głowę tej kobiety warga już powoli dochodzi do siebie bóle zębów też.
Jazda tamtędy jest bardzo niebezpieczna zwłaszcza jak jest okres urlopowy.

To się nazywa piach ;) © Maks




Mam nadzieje że do maratonu w Głuszycy dojdę do siebie. Na razie pozostają ciepłe wodne okłady i dużo białka na odbudowę ścięgien.

  • DST 63.18km
  • Czas 02:08
  • VAVG 29.62km/h
  • VMAX 42.26km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 159 ( 88%)
  • HRavg 144 ( 80%)
  • Kalorie 2001kcal
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening wytrzymałościowy

Czwartek, 1 lipca 2010 · dodano: 01.07.2010 | Komentarze 4

Dzisiaj solidniejszy trening, jechało się zdecydowanie lepiej. Po pierwsze temperatura nie przekraczała 27st było prawie bez wietrznie ;) Po deszczu ;). Wziąłem dwa izotoniki 0,75l wystarczyły. Dwie godziny treningu to najbardziej optymalny dla mnie czas. Dzisiaj trening podzieliłem na kilka etapów nie liczyłem momentu kiedy stałem pod szlabanem i czekałem aż przejedzie pociąg oraz czekanie na światłach.

Etap 1 można powiedzieć że rozgrzewka dojazd do szlabanu w Kiekrzu.
MAXPULS: 156bpm 87%hr max
AVGPULS: 141bpm 78%hr max
AVGCAD: 74rpm
Dist: 10,98km
AVGSPEED: 28,8km/h
MAXSPEED: 36,9km/h
TOTALCAL: 344kcal

Etap 2
MAXPULS: 159bpm 88%hr max
AVGPULS: 146bpm 81%hr max
AVGCAD: 70rpm
Dist: 23,87km
AVGSPEED: 29,6km/h
MAXSPEED: 42,6km/h
TOTALCAL: 754kcal

Etap 3 (Bardzo krótki etap zastanawiałem się czy wybrać dłuższą trasę czy krótszą wybrałem krótszą)
MAXPULS: 158bpm 88%hr max
AVGPULS: 145bpm 81%hr max
AVGCAD: 70rpm
Dist: 6,05km
AVGSPEED: 28,7km/h
MAXSPEED: 33,4km/h
TOTALCAL: 181kcal

Etap 4 (Czyli tak naprawdę powrót nie wiedziałem że tak mi dobrze poszło etap ten skończył się na światłach przy straży na Piątkowie)
MAXPULS: 159bpm 88%hr max
AVGPULS: 143bpm 79%hr max
AVGCAD: 71rpm
Dist: 20,87km
AVGSPEED: 30,3km/h
MAXSPEED: 37,7km/h
TOTALCAL: 671kcal

Etap 5 (Spokojniejszy rozjazd)
MAXPULS: 159bpm 88%hr max
AVGPULS: 145bpm 81%hr max
AVGCAD: 56rpm
Dist: 1,85km
AVGSPEED: 23,3km/h
MAXSPEED: 35,4km/h
TOTALCAL: 51kcal

Efekty: Po powrocie nóżki czułem widać że bardzo ładnie przepracowały trening;)
Kondycja myślę że wytrzymałościowo nie najgorsza jak na mnie ;)
Rowerek do mycia czyszczenia (sztyca skrzypi trzeba będzie usunąć piasek i nie wiem czy do wymiany pancerze tylnej przerzutki). Bo jest problem przy naciąganiu nie zawsze się ustawi prawidłowo. Zrzut na mniejsze koronki kasety działa prawidłowo. Regulacja tutaj za wiele nie pomogła. Przerzutkę czeka mycie w benzynie i pewnie trzeba będzie kupić z metr pancerza ;)

Tutaj ślad całej trasy:


  • DST 50.96km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 17.67km/h
  • VMAX 49.30km/h
  • HRmax 176 ( 98%)
  • HRavg 139 ( 77%)
  • Kalorie 1011kcal
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziewicza kilka pętli

Czwartek, 24 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 4

Dojechałem na miejsce to już Zbyszek z kolegą zdążył zrobić jedno kółko. Dawaliśmy pod górę ostro. Piasku jest naprawdę dużo czasami nie da się jechać. Wziąłem dwa bidony wody, nie starczyło ;( Wycieczka była lajtowa z elementami treningu tego czegoś mi brakowało od dawna. Na samym końcu jak dojeżdżałem do domu rozregulowała mi się tylna przerzutka. Trzeba będzie poświęcić trochę czasu na regulację ;) Bardzo dobrze sprawował się amor nie mam do niego żadnych zarzutów.
W drodze powrotnej przy zjeździe spotkaliśmy małżeństwo kobieta podczas hamowania miała klasyczne OTB była bez kasku wyglądała bardzo nieciekawie. To przestroga dla tych co jeżdżą bez kasku. Wracałem przez Maltę później przez Cytadelę. Generalnie jest moc;) W sobotę zrobimy rekonesans trasy maratonu w Murowanej. Resztę danych uzupełnię później.

  • DST 56.92km
  • Teren 48.00km
  • Czas 03:23
  • VAVG 16.82km/h
  • VMAX 63.39km/h
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd trasy Rychlebska 30 MTB

Niedziela, 20 czerwca 2010 · dodano: 22.06.2010 | Komentarze 6

Po Maratonie mieliśmy w planach objazd Rychebskiej trzydziestki a więc czeskiej strony Gór Złotych. Pobudka wcześnie i o 8:00 już na trasie. Jedziemy we czterech ja Zbyszek, Jarek który jest przewodnikiem oraz Jacek. Docieramy do granicy. Drogi w Czechach są w doskonałym stanie nie to co u nas ;)
Docieramy do Javornika w Czechach - malowniczej miejscowości z przepięknym ryneczkiem. W mieście spotykamy bardzo wielu rowerzystów. W Javorniku znajduje się także przepiękny odrestaurowany zamek Jánský Vrch, (Wzgórze Jana). Zbudowany w 1507 roku, który był letnią rezydencją biskupów wrocławskich aż do końca II wojny światowej.
Po pstryknięciu kilku fotek zaczynamy bardzo stromy podjazd. Niestety 19% nachylenia dzisiaj jest nie dla nas i podchodzimy z buta tylko Jarek z Jackiem podjeżdżają.
Na 9 km jest tablica całego profilu trasy. Mamy jeszcze trochę pod górkę później już z górki gdzie docieramy do przepięknych widoków przed podjazdem na Borówkowa jest też stado krów Jarek przechodzi przez ogrodzenie i od razu pokazuje kto tu rządzi ;).
Robimy sobie fotkę i dalej w drogę. Zaczyna się bardzo techniczny podjazd jest bardzo wymagający. Przed samym końcem podjazdu mam odcięcie energii. Dobrze że na górze Borówkowej można napełnić akumulatory ;)

Zjeżdżamy z Borówkowej od strony czeskiej piękny szutrowy zjazd gdzie nabieramy naprawdę bardzo wysokich prędkości. Na tej trasie Jarek nie wyrabia na zakręcie i zaczyna gwałtownie hamować nieubłaganie zaczyna znosić go do rowu, w pewnym momencie przednie kolo jest dość mocno skręcone myślę że w tym czasie puszcza hample bo siłą rozpędu zostaje wyrzucony i wpada do rowu. Wygląda to nieziemsko. Już myślałem że będziemy po niego jechać autem ale on otrzepał się powiedział że jest wszystko ok i pojechaliśmy dalej do Javornika. Po drodze mieliśmy jeszcze trochę czasu do obiadu i postanowiliśmy wskoczyć i przyjrzeć się bliżej zamkowi w Javorniku. Zrobiliśmy kilka fotek odpoczęliśmy i ruszyliśmy do naszej kwatery. W drodze powrotnej był bardzo spory wiatr czołowy, jechaliśmy ze średnią powyżej 30km/h robiąc częste zmiany. I tak dotarliśmy na miejsce wyczyściliśmy nasze rumaki zjedliśmy solidny i pyszny obiad spakowaliśmy się i wyjechaliśmy do Poznania.

Profil trasy:


Kilka fotek:
Widoczek zaraz za Javornikiemw Czechach wys 453m © Maks

Jacek zdobywca ;) © Maks

Zbyszek z Jarkiem przy punkcie widokowym © Maks

Jesteśmy na 9 km pozostało jeszcze 21 ;) © Maks

Takie widoczki były na trasie około 750m ;) Jeśli się nie mylę to widok na Kobylą Kopę © Maks

Kobyla Kopa © Maks

Jacek zdobywca ;) © Maks

Jarek pokazuje kto tu rządzi ;) © Maks

Szczyt Gór Złotych Wieża na Borówkowej 900m ;) © Maks

Miejsce spotkań solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej w latach 87-90. © Maks

Widok na Javornik © Maks

Zamek Jansky Vrch, który od XVI był letnią rezydencją biskupów wrocławskich © Maks


  • DST 53.26km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 26.63km/h
  • VMAX 43.52km/h
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętle Drogbasa ;)

Wtorek, 15 czerwca 2010 · dodano: 15.06.2010 | Komentarze 10

Pierwsza pętla szła mi zupełnie niemrawo a wręcz kiepsko. Przy drugiej się już bardziej rozgrzałem (w przerwie wypiłem pepsi tak aby dostarczyć do organizmu trochę cukru). Jazda głównie siłowa i trochę wytrzymałościowa. Tętno jest zdecydowanie za wysokie. Po dojechaniu do Strzeszynka spotkałem Jarka i Jacka którzy tak jak ja kończyli 2gą pętle umówiliśmy się że spotkamy się nad Rusałką. Po drodze minąłem ich jak zbierali grzyby ;). Dałem ostro po zaworach i byłem pierwszy nad Rusałką. Nad Rusałką po piwku i do domu.

Oto wyniki:
Rozgrzewka 4,97km ze średnia 25,2km/h
Pierwsza pętla:
MAXPULS: 170bpm 94%hr max
AVGPULS: 152bpm 84%hr max
AVGCAD: 62rpm
Dist: 21,86km
AVGSPEED: 26,0km/h
MAXSPEED: 43,9km/h
TOTALCAL: 625kcal

Druga pętla:
MAXPULS: 174bpm 97%hr max
AVGPULS: 163bpm 91%hr max
AVGCAD: 68rpm
Dist: 21,86km
AVGSPEED: 28,2km/h
MAXSPEED: 42,6km/h
TOTALCAL: 630kcal

Czuje że moc powraca ale to jeszcze nie jest to co było w Polanicy. Jutro kolejny trening z Jarkiem na Morasku. Myślę że jedną pętle zrobimy razem a potem każdy pojedzie w swoim tempie ;)

  • DST 63.17km
  • Teren 60.00km
  • Czas 03:20
  • VAVG 18.95km/h
  • VMAX 57.46km/h
  • HRmax 168 ( 93%)
  • HRavg 153 ( 85%)
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Maraton Polanica Zdrój

Sobota, 5 czerwca 2010 · dodano: 06.06.2010 | Komentarze 9

Zaczynamy pobudka o 3:00 wszystko już spakowane i uszykowane . O 3:30 zjadłem 2 bułki z serem, i wychodzę. Po zatankowaniu jadę do Zbyszka jest już gotowy chwilę poczekałem i zszedł na dół ładujemy jego rower do auta, resztę maneli i jazda w drogę. Zaraz za Wrocławiem wskakujemy do sklepu i kupujemy po mlecznej bułce i soku. Jemy i jedziemy dalej. Naszym oczom pokazują się pierwsze wzniesienia jak zwykle zaczynają już nas boleć nogi ;) Ale widoki są super ;) Tym bardziej że pogoda dopisała jest ciepło. Na miejsce przybywamy przed czasem. Jest dobrze rejestracja bez kolejki ;). Przypinamy numery do koszulek i udajemy się na małą rozgrzewkę. Po rozgrzewce trzeba jeszcze zabrać potrzebne rzeczy a więc komórkę i żelki. Ogólne samopoczucie 5/5 Jakieś 30 min przed startem wsuwam jedną porcję żelu. W końcu start. Jak zwykle Zbyszek mnie wyprzedza ;) Staram mu się usiąść na koło ale się nie udaje jest zbyt duży tłok. W końcu udaje mi się nabrać prędkości i zaczynam szukać luki i po chwili dochodzę Zbyszka ale, on jedzie bardzo wolno nie wiem co się dzieje mijam go. Pierwsza góra około 3 km praca rytmiczna głęboki oddech pracuje w tlenie średnia około 16-19km/h, później zjazd i kolejna górka Zbyszka powoli nie widać a ja zaczynam deptać coraz mocniej i coraz więcej osób zaczynam wyprzedzać, dziwne u golonki mnie wszyscy wyprzedzali a tutaj wszyscy jadą tak wolno ???
Od czasu do czasu krzyczę panowie co tak wolno staje na pedały i średnia rośnie ;). Praktycznie przez dłuższy czas pracuje sam. Na zjazdach praktycznie nie hamuje (oszczędzam klocki ;)) w pewnym momencie tracę panowanie nad kierownica przy prędkości 50km/h zaczynam hamować bo przednie koło zaczyna niebezpiecznie chodzić na boki wyhamowałem dość mocno i w tym momencie na mokrym kamieniu może korzeniu już nie pamiętam kierownica odbiła mi w lewo i uderzyłem lewym rogiem w drzewo na szczęście obyło się bez upadku ;) Rozpędzam się ponownie i dalej jazda. Na zjazdach zdecydowanie nadganiam praktycznie tylko raz jak mam kryzys lędźwiowy gość mi ucieka leżąc na rowerze. Dołączam się pod pociąg składa z około 7 osób na czele jest dziewczyna o stalowych nogach nieźle ciśnie ja zamykam pociąg ;). Sypiemy około 30km/h na prostej jest dobrze co jakiś czas wchłaniamy kolejne osoby. W pewnym momencie gościu przede mną wyraźnie zwalnia biorę go od lewej i gonie pociąg uff doszedłem jedziemy ...
W pewnym momencie na podjeździe lokomotywa ma odcięcie energii i momentalnie zwalnia dochodzi do mnie przez min jedziemy razem potem ją wyprzedzam. Na kolejnym bufecie łapie kubek daje łyka bo więcej się nie da za mało leją do tych kubków ;(. generalnie mam jeszcze wodę. Gdzieś na 31 km mam kryzys. Ciężko mi się pedałuje wsuwam żel po około 15 min zaczynam resztkami sił cisnąć po około 35 min jest już moc gonie kolejne osoby uff udało się na zjeździe dogonić pozostałości z pociągu wychodzę na przód daje zmianę ale nikt nie dotrzymuje mi kroku i zaczynam się bardzo szybko oddalać. Na żadnym podjeździe nie prowadzę jest dobrze praktycznie nie ma zjazdu po za jednym technicznym na którym dałem sobie spokój ale nie ma więcej niż 5m. Na końcówce jest bardzo dużo błota. i dość dużo osób mnie wyprzedza :( Pytony niestety w tak dużym błocie sobie nie dają rady :(. Ale w sumie może były 3 miejsca na wyścigu gdzie jest tak duże błoto że się nie da jechać w tych oponkach. Docieram na metę Zbyszka nie ma idę coś zjeść, Pałaszuje chyba 3 lub 4 pomarańcze i makaron oraz udaje się na myjkę. Czekam jakiś czas przy okazji gaworząc z nieznajomym który był też w tym pociągu w którym jechałem który na końcówce mnie wyprzedził i był przede mną jakieś 10min.
Przychodzi Zbyszek okazało się że jestem sporo czasu przednim około 50 min.
Cel osiągnięty ;)

Pierwsza górka jaka nas wita jadąc do Polanicy © Maks


I kolejne górki ;) © Maks


Super widoczki ;) © Maks


Na starcie ... ;) © Maks


Start już mi Zbyszek uciekł ale nie na długo ;) © Maks


Na początku pierwszego podjazdu © Maks


Zaczyna się wyprzedzanie ... © Maks


Tutaj jestem już przed Zbyszkiem ... © Maks


Na trasie ... © Maks


Tuż przed metą musiałem przycisnąć ;) © Maks


Meta © Maks


Klasyfikacja:
Open: 241/427
M4: 44/78

  • DST 50.82km
  • Teren 40.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 27.97km/h
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętle Drogbasa ;)

Piątek, 21 maja 2010 · dodano: 21.05.2010 | Komentarze 0

Czyli Rusałka - Strzeszynek - Kiekrz jedna pętla + druga krótka Rusałka-Strzeszynek
Potem żałowałem że nie jechałem dłuższej a dlaczego ?
Zapomniałem oświetlenia a powrót jest ulicą po drugie szła duża chmura później się okazało że jednak tylko szła i nie padało. I kolejna sprawa coś mi nawalał amor nie chciał się do końca odblokować cały czas jakby haczył to mnie strasznie wkurzało.
Ale do rzeczy wyniki:
1 pętla muszę powiedzieć że nieźle zwłaszcza na podjazdach (bez młynków) ;)
średnia wysoka:
27,66km/h
Max 41,56km/h
tętno średnie
84%MX HR
tętno max
94%MX HR
2 pętla krótsza
średnia wyższa
27,71km/h
i max bez zmian
tętno średnie
81%MX HR
tętno max
88%MX HR

Po drodze spotkałem Ryszarda nie ma dnia abym go nie spotkał nad Rusałką ;)
Przyjazd do domu od razu rozebrałem pokrętło wyjąłem linkę linka chodzi w miarę płynnie nie zacina się w pancerzu ale jest sucha ale pokrętło pełno piasku. Przeczyściłem skręciłem i chodzi jak burza ;) Golenie przesmarowane przed wyjazdem ale wydaje mi się że trzeba będzie chyba więcej oleju między uszczelki dać bo jak przyjechałem to golenie suche.

Widzę że jest poprawa zaczynam zamieniać się powoli w charta ;) średnia zdecydowanie poprawiona. Mam nadzieje że kolejny raz to przekroczę magiczną granicę 28km/h. Najbardziej mnie cieszą podjazdy jest zdecydowanie lepiej widać większą siłę. Nie kręciłem młynków.
Na niedziele szykuje się trening z Jackiem coś czuje że da mi popalić ;)
Kategoria Powyżej 50km


  • DST 59.26km
  • Teren 55.00km
  • Czas 05:54
  • VAVG 10.04km/h
  • VMAX 54.92km/h
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade suzuki mtb marathon - złoty stok - cel osiągnięty

Niedziela, 16 maja 2010 · dodano: 16.05.2010 | Komentarze 11

Kolejny maraton i kolejny trening siła + technika. Postanowiłem, że zrobię sobie małe zawody ze Zbyszkiem. Celem podstawowym jak zawsze ten sam dojechać w jednym kawałku i się świetnie bawić osiągnięty ;) Drugim celem było pokonać Zbyszka cel osiągnięty. A teraz od początku.
Zajechaliśmy wcześnie rano koło godziny 8:30-9:00 dokładnie nie pamiętam. Zrobiłem bardzo źle jedzą bułki z serem i kiełbasą a tyle razy powtarzam, że nie je się rzeczy ciężko strawnych przed wyścigiem i to się później zemściło. Ze Zbyszkiem zrobiliśmy kilka pętli podjazdowych i pojechaliśmy w stronę startu. Po drodze spotkaliśmy Jarka w kiepskiej dyspozycji postanowiliśmy zrobić z nim mały trening. Po treningu jazda na sektory byliśmy gdzieś w środku na początku Zbyszek poszedł do przodu jak z procy ja za nim po czym jakaś dziewczyna (Teraz już wiem że to była Izabela Kulpa) zajechała mi drogę i później w tym tłumie było ciężko go dorwać. Ale nie minęła minuta patrzę a Zbyszek stoi i wszyscy go wyprzedzają więc ruszyłem do przodu z tego wszystkiego zapomniałem włączyć pulsometru i wyzerować licznika później się to zemściło. Bo dokładnie nie wiedziałem ile czasu i km zrobiłem na treningu. Zacząłem sukcesywnie wyprzedzać po kolei kolejne osoby na pierwszym podjeździe było całkiem spokojnie. Ale po chwili zacząłem tracić oddech był płytki i krótki poczułem że mój żołądek jest na wysokości płuc. Co gorsza dostałem pierwszy skurcz w lewej łydce po przejechaniu około 10km. Skurcz jednak szybko przeszedł nie minął kilometr skurcz w prawej łydce. Tym razem mocniejszy musiałem zwolnić ale nie schodziłem jeszcze z roweru kolejne osoby zaczęły mnie wyprzedzać na podjeździe który wg moich obliczeń miał się skończyć to mnie powoli dobijało bo zacząłem myśleć nie o jeździe tylko o końcu podjazdu i w tym momencie dostałem kolejny skurcz w prawej nodze był tak silny że musiałem zejść z rowerka naciągnąć mięsień i chwilę odpocząć nie było to więcej niż 30sek po chwili Zbyszek mnie wyprzedził. Stwierdziłem że to nie koniec wyścigu i spokojnie go dostanę na zjazdach i bufetach wiedziałem traci dużo czasu. Cały czas mi doskwierał żołądek oddech miałem szybki i krótki nawet na mniej stromych podjazdach. Tym razem brakło mi tlenu a mięśnie spokojnie dawały radę. na każdym większym zjeździe żel. Wiedziałem co oznacza jak wejdę wyższe tętno i nie będę miał cukru. Po kolei zacząłem wymijać kolejne osoby ale Zbyszka nie widziałem. Minął 20km jego nie ma. Żołądek kompletnie nie pracował całe żarcie mi zalegało do tego zacząłem przyjmować wodę było coraz gorzej widziałem że jak żołądek nie zacznie trawić. To w pewnym momencie będzie kiepsko. Patrzę jakiś podjazd a tam gościu w niebieskiej bluzie ledwie deptał pod górkę nie minęło wiele czasu już go miałem okazało się że to nie Zbyszek :(. W pewnym momencie jak bym widział kolejną osobę jakieś 500m przede mną też w niebieskim i tutaj byłem pewny że to Zbyszek. Nic na 30km kolejny bufet dojeżdżam Zbyszek odjeżdża nie widział mnie ;) łyk izotonika i w drogę dogoniłem go i wyprzedziłem niestety miał jeszcze siły i siedział mi na kole jakieś 200-300m kolejne wzniesienie żołądek już jakby lepiej poczułem że zaczęło się trawienie ;) Jesteśmy przy końcu podjazdu przyjąłem kolejny żel. Zbyszek doskonale wiedział że po przyjęciu żelu dostaje niezłego kopa. Musiałem popić w tym czasie mnie wyprzedził. Wsiadłem na rower i usiadłem mu na koło zostało w teorii jakieś 10km (tylko w teorii). Za chwilę patrzę a Zbyszek ciągnie za sobą łańcuch spytałem tylko czy ma skuwacz krzyknął że ma. Nie ukrywam że byłem zadowolony. Zacząłem jechać spokojniej wiedziałem że mam przewagę przynajmniej 5min. W pewnym momencie zobaczył mnie Rodman. A bym zapomniał wcześniej zobaczył mnie Jacek. Stwierdziłem że nie ma co wiedziałem że Zbyszek będzie mnie gonił i pójdzie na całego żeby mnie dostać. Za chwilę mija mnie Klosiu. W tym momencie żel zaczął działać i wystrzeliłem jak z procy podjazd nad Borówkową i zjazd. Wiedziałem że Zbyszek nie będzie ryzykował zjazdu na "sztywnym" amorze. Jakież było moje zdziwienie jak na zjeździe go zobaczyłem. Musiałem przyspieszyć. dałem ostro po garach na płaskim średnia około 35km/g na zjazdach zdecydowanie większa ;)
Uciekłem na tyle że już go nie widziałem. Prułem do mety. Ale mety nie było na ostatnim bufecie dowiedziałem się że jest jeszcze 10km a ja już nie mam siły. Kolejny żel zapomniałem napełnić bidonów i było ciężko bez wody. Dałem ostro czadu przez moment jechałem z bardzo fajną dziewczyną pogadaliśmy sobie trochę na zjeździe mnie wyprzedziła ale nabrałem prędkości i do mety już nie miała szans. Finisz u mnie zawsze idzie na max tętnie ;)

Kolejny maraton przejechany w całości bez OTB i wywrotki. Ale cały czas kontroluje zjazdy i niepotrzebnie nie ryzykuje. Staram się zawsze zjeżdżać chociaż trochę w końcu nie wszędzie są takie zjazdy i podjazdy jak w górach ;)

Co do reszty. To już porażka stanie na zimnie ponad godzinę zanim umyłem rower do tego jakiś zimny posiłek z chlebem. Jak stałem i trzymałem kolejkę Zbyszek zadzwonił do mnie że skasował przerzutkę. Nie wiem ile czasu minęło ale po chwili już go widziałem ;) Za chwilę dołączył Jacek później Klosiu i Rodman. Spotkałem jeszcze w kolejce Izę. Pozdrowienia ;)

Kolejny maraton zaliczam do udanych ;)
Numer jest w stanie katastrofalnym i domaga się wymiany nie da się już go odczytać… Na kolejnym maratonie trzeba będzie go wymienić.

  • DST 53.59km
  • Teren 45.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 24.18km/h
  • VMAX 45.19km/h
  • HRmax 156 ( 87%)
  • HRavg 126 ( 70%)
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening z Jarkiem i Tomkiem - Regeneracja

Wtorek, 4 maja 2010 · dodano: 04.05.2010 | Komentarze 0

Spotkanie o 18:00 2 pętle Rusałka - Strzeszynek - Kiekrz
Trening regeneracyjny bardzo dobrze mi zrobił. Jazda stałym tempem tętno nie idzie do góry z wiadomych powodów (nadal trwa regeneracja ud)