Info
Ten blog rowerowy prowadzi Maks z miasteczka Poznań, Os. Pod Lipami. Mam przejechane 23879.28 kilometrów w tym 9152.02 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.79 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
2013 2012 2011 2010 2009
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Listopad7 - 7
- 2013, Październik8 - 16
- 2013, Wrzesień13 - 29
- 2013, Sierpień15 - 35
- 2013, Lipiec22 - 56
- 2013, Czerwiec21 - 67
- 2013, Maj31 - 71
- 2013, Kwiecień21 - 90
- 2013, Marzec18 - 57
- 2013, Luty18 - 37
- 2013, Styczeń12 - 37
- 2012, Grudzień21 - 58
- 2012, Listopad10 - 47
- 2012, Październik9 - 35
- 2012, Wrzesień24 - 68
- 2012, Sierpień12 - 65
- 2012, Lipiec14 - 53
- 2012, Czerwiec10 - 34
- 2012, Maj16 - 29
- 2012, Kwiecień30 - 99
- 2012, Marzec11 - 32
- 2012, Luty11 - 10
- 2012, Styczeń10 - 28
- 2011, Grudzień14 - 67
- 2011, Listopad16 - 27
- 2011, Październik14 - 70
- 2011, Wrzesień17 - 87
- 2011, Sierpień15 - 55
- 2011, Lipiec11 - 49
- 2011, Czerwiec16 - 91
- 2011, Maj18 - 58
- 2011, Kwiecień11 - 77
- 2011, Marzec23 - 111
- 2011, Luty17 - 47
- 2011, Styczeń22 - 87
- 2010, Grudzień19 - 105
- 2010, Listopad18 - 39
- 2010, Październik26 - 41
- 2010, Wrzesień13 - 97
- 2010, Sierpień13 - 90
- 2010, Lipiec18 - 90
- 2010, Czerwiec17 - 84
- 2010, Maj15 - 62
- 2010, Kwiecień13 - 66
- 2010, Marzec16 - 56
- 2010, Luty15 - 31
- 2010, Styczeń14 - 47
- 2009, Grudzień18 - 27
- 2009, Listopad11 - 24
- 2009, Październik5 - 20
- 2009, Wrzesień17 - 84
- 2009, Sierpień12 - 49
- 2009, Lipiec10 - 23
- 2009, Czerwiec6 - 43
- 2009, Maj12 - 11
- 2009, Kwiecień6 - 4
Wpisy archiwalne w kategorii
Powyżej 50km
Dystans całkowity: | 8635.09 km (w terenie 3958.00 km; 45.84%) |
Czas w ruchu: | 397:46 |
Średnia prędkość: | 21.18 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.80 km/h |
Suma podjazdów: | 47366 m |
Maks. tętno maksymalne: | 200 (111 %) |
Maks. tętno średnie: | 173 (92 %) |
Suma kalorii: | 160384 kcal |
Liczba aktywności: | 123 |
Średnio na aktywność: | 70.20 km i 3h 18m |
Więcej statystyk |
- DST 55.56km
- Teren 50.00km
- Czas 05:01
- VAVG 11.08km/h
- VMAX 50.14km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 161 ( 89%)
- HRavg 141 ( 78%)
- Kalorie 3228kcal
- Podjazdy 1967m
- Sprzęt Kellys Blade
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB Powerade Karpacz
Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 13.06.2011 | Komentarze 19
Na początku 5km rozgrzewki w wysokiej kadencji. Ustawiliśmy się ze Zbyszkiem w sektorach. W końcu start jadę swoje przywodziciele napieprzają niemiłosiernie, wiem, że muszę przetrzymać. Jedziemy pierwszy podjazd pod Wang po chwili mija mnie Zbyszek, Marek i Michał. Nie mogę jechać mocniej... :( To później okaże katastrofalne w skutkach. wjeżdżamy do lasu jest już lepiej zaczynam jechać coraz szybciej dostrzegam Marka ze Zbyszkiem w odległości 50m ale jest między nimi masa ludzi. Wiem że będzie ciężko pierwszy zjazd robi się tłoczno ale kilka osób zalicza OTB później wszyscy sprowadzają i tworzy się korek zjazd jest bardzo śliski nie ryzykuje. Zaczynam powoli gonić w między czasie dogania mnie Andrzej kolega Mariusza a z nim jedzie Kasia Laskowska z APS'u na pożyczonym specu ładnie jedzie podjazdy ale na zjazdach dostaje ze mną. Zaliczam między czasie 2 kontrolowane upadki przez kierę. Na jednym ze zjazdów schodzę i Kasia mnie podcina sama zaliczając glebę. Cały czas się tasujemy Andrzej i Kasia. Nagle na jednym ze zjazdów zaliczam poważny OTB uderzam kością goleniową w kamień ale najgorsze jest to że rower spada na mnie dostaje w nerw łokciowy przeszywa mnie prąd i potworny ból mogę ruszać ręką. Po chwili ruszają Kasia z Andrzejem ja powoli dochodzę do siebie już wiem, że nie będę ryzykował na zjazdach. Pierdole ten maraton chodzi już tylko o to aby go ukończyć jadę swoje na zjazdach nie ryzykuje. Mija 23km patrzę Zbyszek ale jedzie jakby nie miał już siły. (Wszystko przestaje boleć jest już tylko jedna myśl - dogonić ;)) Ja zdążyłem się już zregenerować z łatwością go dochodzę. Jadę swoje zaczynam widzieć sens w ściganiu noga już wygląda lepiej opuchlizna została wchłonięta. Zaczynam ostro dawać po garach coraz więcej osób wyprzedzam jadę coraz szybciej. Oczywiście nie ryzykuje bez potrzeby na każdym bufecie banan i kubek izotonika. W między czasie wypijam wodę i jem pierwszy żel. Jest ok ;) Do samej Chomontowej jadę ostro. Przed Chomontową jest bufet tuż przed nim dogania mnie Adam i Damian Ruszam na podjazd jest ciężko ale daje radę zrobiłem chyba 3 przerwy na rozprostowanie kręgosłupa który zaczyna mi dokuczać. Cała Chomontowa podjechana w zeszłym roku połowę szedłem z buta ;). Tak szybko się skończyła, że nawet nie wiedziałem kiedy. Cały czas patrzyłem pod koło dobra metoda ;). Później zjazd coraz więcej ludzi z GIGA zaczyna mnie wyprzedzać i robi się niebezpiecznie. Jakaś dziewczyna z czerwoną nalepką na numerze mówi że jedzie GIGA momentalnie wszyscy jej ustępują ;). No nic w kilku miejscach przy telewizorach trzeba zejść tym bardziej, że jest już coraz bliżej mety i nie chce za bardzo ryzykować tym bardziej, że jest coraz bardziej mokro. Zjazd po pierwszej trawie spokojnie bez problemu później głaz tu schodzę Później zaczyna się pole są 3 tory wybieram ten lewy najbardziej wyjechany okazuje się, że to był błąd bo to wyjechanie to jest błoto momentalnie moje Pythony się zaklejają zaczynam tańcować hamulce nie reagują a ja nabieram coraz większą prędkość zjeżdżam na trawę i próbuje zahamować wpierw delikatnie przednim później tylnym nic nie daje jadę już chyba z 45km/h i wiem że jeśli się nie zatrzymam to na końcu przypierdolę w krawężnik i polecę jak batman. Postanawiam nacisnąć mocniej na klamkę momentalnie tył obraca o 90 stopni i ląduje na tyłku jadąc z rowerem z 200m jak na sankach ;). Za chwilę podjazd widzę że wszyscy mają dosyć zaczynam wyprzedać na podjeździe jakiś gość mi mówi że jak chce komuś wpierdolić to tam jest gość z żółtym plecakiem i to on zaprojektował tą trasę. Nic jadę swoje za chwilę zrównuje się z tym gościem ale nie widzę sensu go opieprzać tym bardziej że trasa mi się podobała ;). Wyprzedzam wchodzę w singiel jakaś sierota mnie blokuje jedzie bardzo wolno nie mogę go wyprzedzić bo jest za wąsko za chwile na korzeniu na podjeździe leży. Omijam go i grzeję do mety wiem że jest już niedaleko mija 50km tabliczka 5km do mety zaczynam przyspieszać coraz bardziej. Po drodze jeszcze wyprzedam kilka osób za moment jest wjazd na stadion za mną jedzie gościu ładnie zapierdala myślę będzie walka mam siły ;) Kontroluje cały czas odległość, zaczynam deptać przed samą metą jest blisko jakieś 10m za mną włączam turbo i jestem przed nim ;)Wyniki:
Open 329/415
M4 42/54
Pierwsze 2 cele osiągnięte dojechałem w jednym kawałku choć ten maraton boleśnie odczułem ;)
Jestem przed Zbyszkiem ;)
Niestety po raz kolejny nie udało mi się dojść Marka ale myślę że może następny maraton muszę popracować nad startem.
Międzyczas 02:12:30(354)
Wyprzedziłem 25 osób co wydaje mi się niezłym wynikiem ;)
Kategoria Maraton, Powyżej 50km
- DST 72.57km
- Teren 65.00km
- Czas 03:26
- VAVG 21.14km/h
- VMAX 53.28km/h
- Temperatura 31.0°C
- HRmax 166 ( 92%)
- HRavg 151 ( 84%)
- Kalorie 2488kcal
- Podjazdy 709m
- Sprzęt Kellys Blade
- Aktywność Jazda na rowerze
Maraton Mosina/Pożegowo
Niedziela, 5 czerwca 2011 · dodano: 06.06.2011 | Komentarze 11
Pobudka rano, trzeba się spakować, niestety nie czułem się zregenerowany nogi mimo masażu bolą. Do tego temperatura... będzie ostro. Spakowałem się i przyjechałem na miejsce. Od razu idę się zarejestrować i po numer. Dzwonię do ludzi bo tak jakoś pusto mi się wydaje okazuje się że przybyli kilkanaście min później. Jest Mariusz, Paweł, Marek, Josip po chwili pojawia się Marcin. Głównym celem było przyjechać w czasie 3:15 – 3:20. Ostatecznie jak będę 3:30 też uważam to za sukces. Lekka rozgrzewka bo przy takiej temperaturze wiele nie trzeba. Startujemy w dół na rynek to stamtąd będzie właściwy start. Widzę jak wiele ludzi na zjeździe szaleje. Na rynku przemówienie pani burmistrz i właściwy start. Widzę jak Paweł na samym początku ostro idzie za nim Mariusz. Ja spokojnie swoje. Jak zawsze przywodziciele dają o sobie znać zwłaszcza na pierwszym podjeździe muszę to przecierpieć. Coraz więcej osób mnie wyprzedza ale jestem przyzwyczajony do tego - jadę swoje. Wjazd do piaskownicy jadę równo ale jest taki tłum, że kilka osobom zaczynają puszczać nerwy i próbują skrótów co kończy się OTB. Niestety to nie był dobry pomysł jadę zdecydowanie za wolno wielu mnie blokuje. Nie ma gdzie ich wyprzedzać. Po chwili robi się coraz luźniej, zaczynam wchodzi w swoje obroty i wyprzedzać wpierw pojedyncze osoby a następnie grupki. Po 20 km biorę pierwszy żel. Dostaje wyraźny strzał wzrasta tempo jazdy na singlu XC na zjazdach cały czas pedałuje praktycznie pod górki wjeżdżam rozpędem. Na podjeździe przy klasztorze wszyscy prowadzą. Wzniesienie nie jest wysokie. Niestety kolega z Teamu na bezczelnego mnie nie chce puścić i muszę zeskakiwać. Na prostej go doganiam krótka wymiana zdań i dalej idę ostro do przodu tak się zaczynam zastanawiać czy nie za wcześnie wystartowałem. Jedzie się rewelacyjnie praktycznie duża część jechała krótki dystans zaczynam wchodzić w wyższe tętno 160bpm 165bpm nie jest mi obce.Na 62km dogania mnie Marcin. A ja już ledwie ciągnę wygląda na to że za szybko poszedłem do przodu. Bufet przy klasztorze nie mam już wody bidon też pusty. W drugim Izotonik się zagotował. Trochę się zmoczyłem i nalałem do bidonu wody, zjadłem kawałek arbuza nie był to dobry pomysł przed podjazdem. Tym razem podjechałem bez problemu cały czas w zasięgu Marcin wpierw 100m później 200m i 300m Zaczynam gonić udaje mi się zmniejszyć dystans o 100m dochodzę kolejnego gościa. Jest już blisko mety wiem że muszę wykrzesać ostatnie resztki aby go dojść gonie jest coraz bliżej zostało może z 50m i ten nieszczęsny podjazd w piasku zgon. Podjeżdżam już na oparach. Może gdybym nie tankował na ostatnim bufecie była by większa szansa ?
Tego się niestety nie dowiem, szkoda :(.
Wynik to 3:16h / (ogólnie jestem zadowolony).
Teraz czas doprowadzić nogi do używalności myślę że trochę jazdy w tlenie powinno pomóc. Czas na wyczyszczenie i przesmarowanie rowerka też mu się należy.
Analiza:
__Dystans__Średnia__Tętno__Maksimum_Tętno
1. 08,21km 21,69km/h 146bpm 37,56km/h 162bpm
2. 10,08km 21,31km/h 154bpm 44,40km/h 162bpm (Pierwsza porcja żelu)
3. 10,13km 22,22km/h 153bpm 41,44km/h 163bpm
4. 10,06km 22,40km/h 151bpm 43,85km/h 166bpm (Druga porcja żelu)
5. 10,07km 21,75km/h 149bpm 40,52km/h 158bpm (50 km zaczynam słabnąć pierwsze oznaki)
6. 10,08km 22,79km/h 154bpm 39,59km/h 163bpm (trzecia porcja żelu)
7. 10,09km 19,60km/h 152bpm 42,55km/h 162bpm (zakwaszenie) (Brak wody)
8. 02,65km 16,66km/h 150bpm 28,49km/h 158bpm (zakwaszenie)
Kategoria Maraton, Powyżej 50km
- DST 62.54km
- Teren 40.00km
- Czas 02:43
- VAVG 23.02km/h
- VMAX 40.52km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 169 ( 94%)
- HRavg 133 ( 74%)
- Kalorie 1596kcal
- Podjazdy 364m
- Sprzęt Kellys Blade
- Aktywność Jazda na rowerze
Lekki trening
Piątek, 13 maja 2011 · dodano: 13.05.2011 | Komentarze 1
Z Michałem 2 kółka Rusałka - Strzeszynek - Kiekrz + trochę asfaltu. Po drodze spotkaliśmy Ryśka jak robił tempówki, podłączył się do nas na moment. Chwilę pogadaliśmy i poleciał w swoją stronę. Kategoria Powyżej 50km, Trening
- DST 60.98km
- Teren 30.00km
- Czas 03:44
- VAVG 16.33km/h
- VMAX 57.72km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 160 ( 89%)
- HRavg 133 ( 74%)
- Kalorie 2207kcal
- Podjazdy 1164m
- Sprzęt Kellys Blade
- Aktywność Jazda na rowerze
Objazd trasy Rychlebska 30 MTB
Poniedziałek, 2 maja 2011 · dodano: 05.05.2011 | Komentarze 3
I tym razem była ładna pogoda 3 dzień w górach na rowerze. Wyruszyliśmy w składzie:Mariusz, Jacek, Paweł, JP, Zbyszek, Jarek i ja. Na początku nie miałem siły Wszyscy ruszyli ostro ja na samym końcu prędkości na asfalcie 20-19km/h przy lekkim wietrze. Bardzo mocny ból przywodzicieli. Wiedziałem że muszę się rozjechać. Zacząłem jechać swoje. Pierwszy podjazd wiedziałem, że muszę go pokonać udało się zaczynałem się powoli przepalać było coraz lepiej z minuty na minutę ale cały czas nie szarżowałem chciałem również jak dzień wcześniej przyjechać przed Zbyszkiem. Zbyszek szalał na początku pokazywał ile ma siły. Wystarczyło go podpuścić i już był z przodu. Na jednym ze zjazdów miał dość niebezpieczny lot mad kierownicą uderzając głową o ziemię. Trochę czasu musiał mieć aby dojść do siebie. Później jechał nieco spokojniej. Trasa super drugi raz już ją jechałem ;)
Po objechaniu trasy powrót i tutaj wszystko się rozstrzygnie na początek ostro chłopaki napierają Zibi próbuje trzymać koła ale mu uciekają na podjazdach. Ja z Jackiem nieco spokojniej. Jacek rzuca hasło robimy zmiany. OK zaczynamy, tempo w okolicach 30-28km/h zdecydowanie mocniejszy wiatr. Zbyszek jakiś 1km przed nami jedziemy konsekwentnie do przodu na zmianach zaczynamy powoli zbliżać się do Zbyszka W Paczkowie go dochodzimy i tu zaczyna się ostry sprint do samego Kozielna. Jestem przed Zbyszkiem. Jacek zbyt szybko mi uciekł i już go nie dogoniłem. Okazało się że chłopaki trochę pobłądzili więc byliśmy przed nimi ;)
Kolejna wygrana ze Zbychem teraz poczekamy do Karpacza. Od przyszłego tygodnia ostre treningi w terenie :). Mam nadzieje że będzie czas.
Kategoria Powyżej 50km, Wycieczka
- DST 93.46km
- Teren 35.00km
- Czas 05:07
- VAVG 18.27km/h
- VMAX 46.44km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 164 ( 91%)
- HRavg 151 ( 84%)
- Kalorie 3116kcal
- Podjazdy 983m
- Sprzęt Kellys Blade
- Aktywność Jazda na rowerze
Rychlebskie Ścieżki
Niedziela, 1 maja 2011 · dodano: 05.05.2011 | Komentarze 4
Miał być rozjazd ale po czym ? Na maratonie nie dałem sobie w palnik więc teraz można było nieco przygrzać. Na rozjazd wybraliśmy się z Mariuszem, Jackiem, Pawłem, JP, i Zbyszkiem. Na początku od razu dałem ostro Moc była wiedziałem że jak jutro nie będzie pogody to odpocznę więc spokojnie. Asfaltem ładnie się jedzie km same uciekają asfalty miodzio lustra. Dojeżdżamy Javornika gdzie objeżdżamy zamek w pewnym momencie na zjeździe odjeżdża mi tylne koło i na samym dole zaliczam glebę. Nic groźnego jak się później okaże czekają mnie jeszcze 2 ;) Do Rychlebskich Ścieżek dojeżdżamy dość szybko. Na Rychlebskich spotykamy Dorotę ze znajomymi. Zaczynamy od trudniejszej strony tu zaliczam kompanie w strumieniu bez sensowny upadek na tak prostym odcinku :( Dalej zaczyna się mozolny podjazd pod górę gdzie ścieżki robią się coraz bardziej niebezpieczne kierownica mi zaczyna coraz bardziej chodzić na boki i zaczynam widzieć podwójnie ;) a to zły znak postanowiłem że dalej idę pieszo nie będę ryzykować ale pieszo jest koszmarną męczarnią dla mnie tętno dochodzi do 160bpm. W pewnym momencie koniec zaczyna się zjazd ale zjazd na samym początku jest tak niebezpieczny że postanawiam iść bo upadek byłby bardzo bolesny.Ale w pewnym momencie dało się już jechać i zacząłem spokojnie zjeżdżać obyło się bez upadku. Po zjeździe małe co nieco zrobiło się bardzo chłodno postanowiliśmy że objedziemy jeszcze drugą część tą łatwiejszą super singielek w lesie rewelacja zasuwamy na pełnym gazie od czasu do czasu kontrując klamkami jest ok. W pewnym momencie dostrzegam Zibiego zaczynam go gonić on też mnie słyszy i przyspiesza dochodzi do Pawła i Mariusza zaczynam go gonić jest coraz bliżej delikatny zjazd i skręt w lewo ... o k@#$a za szybko kładę się w prawo żeby nie wylecieć rower obraca i wylatuje lądując na płocie ufff mogło być gorzej. Dalej już asfalt. Jedziemy dość ostro czuje zmęczenie. Paweł zaczyna mocno wszyscy jedziemy na kole prędkość prawie TGV 33km/h trzymamy się równo zwalniamy jedynie na podjazdach. Paweł cały czas jedzie równo widać że nie jest zmęczony. w pewnym momencie nie wszyscy wytrzymują tempa w pierwszej grupie zostają Paweł Ja i Jacek, a w drugiej Mariusz, JP i Zibi. Tuż przed Javornikiem jest zjazd na Paczków my jedziemy dalej czuje wyraźne zmęczenie za chwilę mam odcięcie prędkość gwałtownie spada. Jacek ratuje mnie żelem. Po 20 min dostaje kopa i ruszamy ostro do przodu jest ok dojeżdżamy do Paczkowa Mariusz z JP już są Zibi dojeżdża po nas kolejna wygrana z Zibim ;)
A miał być rozjazd ...
Kategoria Powyżej 50km, Wycieczka
- DST 68.13km
- Teren 40.00km
- Czas 04:00
- VAVG 17.03km/h
- VMAX 49.58km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 176 ( 98%)
- HRavg 142 ( 79%)
- Kalorie 2658kcal
- Podjazdy 1016m
- Sprzęt Kellys Blade
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostry trening przez ZS
Sobota, 23 kwietnia 2011 · dodano: 23.04.2011 | Komentarze 14
Spotkaliśmy się na Cytadeli w umówionym miejscu na spotkaniu pojawił się Paweł z Michałem potem przybyłem ja i Zbyszek. Kto zgadnie jak Zbyszek był ubrany ? ;) Czekaliśmy jeszcze z 10min ale nikt więcej się nie pojawił. Ruszyliśmy pod amfiteatr. Jako że byliśmy w miarę wypoczęci to udało mi się podjechać 6 razy ale za to Paweł podjechał 11 razy. I to bardzo szybko za to ja nie podjeżdżałem z młynka po raz pierwszy tak więc jest postęp od zeszłego roku.Bardzo łatwe podjazdy i mało techniczne ale za to mocno siłowe.
Wpadliśmy na pomysł aby zwiększyć bardziej siłę podjazdami pod Gortatowo w tym celu udaliśmy się bardzo ciekawym singlem wzdłuż z Malty którym Zbyszek prowadził i pokazywał.
Kiedy wylądowaliśmy przed podjazdem udało mi się podjechać 3 razy przy czym za 3 razem moje tętno na podjeździe sięgnęło granicznej wartości 176bpm ;)
Paweł zjeżdżał z zawrotną prędkością ponad 60km/h
Następnie udaliśmy się na Dziewiczą Górę po drodze robiąc popas jako, że poczułem lekkie ssanie. Po wchłonięciu trochę cukru ruszyliśmy na szlak.
Na dziewiczej zrobiliśmy 4 duże pętle spotykając Zabela.
Oj trzeba będzie zrobić jutro rozjazd ;)
Trasa:
Kategoria Trening, Powyżej 50km
- DST 81.22km
- Teren 40.00km
- Czas 03:32
- VAVG 22.99km/h
- VMAX 44.22km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 168 ( 93%)
- HRavg 154 ( 86%)
- Kalorie 2748kcal
- Podjazdy 461m
- Sprzęt Kellys Blade
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB Marathon Dolsk
Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 16.04.2011 | Komentarze 15
Jako że na ostatnim maratonie w Murowanej mocno zakwasiłem mięśnie na samym początku próbując łapać szybkie pociągi. Teraz postanowiłem, że pojadę inną taktykę. Rozgrzewka 30min. Następnie start i jazda w górnym tlenie co ciekawe na starcie miałem tętno 106bpm nie mam pojęcia czy to było moje tętno bo z tym paskiem sigmy różnie bywa. Ale nie nie istotne start delikatny pierwsze 10km na średnim tętnie 156bpm i z prędkością średnią 22,47km/h. generalnie praktycznie prawie wszyscy mnie minęli, ale nieistotne. Główny cel, to osiągnąć czas poniżej 4h. Jechałem cały czas swoje w pewnym momencie lekko przyspieszyłem i jechałem z małą grupką ale cały czas lekko. Po drodze spotkałem Jarka który łatał dętkę :(. W śród tej grupki była Ania Tomica i Agnieszka Sobczak. W pewnym momencie chyba na lekkim podjeździe Wyprzedziłem Anię ale Agnieszka mi zaczęła dość szybko odchodzić cały czas była w zasięgu wzroku.Między 10km a 20km moje średnie tętno wzrosło do 159bpm na tym odcinku średnia prędkość 24,67km/h. To był cały czas teren i moment gdzie goniłem małą grupkę. W pewnym momencie zauważyłem że Agnieszka została sama samotnie walczyła z lekkim wiatrem miała dość sporą przewagę jakieś 500m przede mną. Zbliżaliśmy się do części asfaltowej. Wiedziałem że na asfalcie ją dojdę ;). Między 20-30km to wyjazd na asfalt i gonitwa za Agnieszką. Średnie tętno 159bpm prędkość średnia na tym odcinku to 28,23km/h. Doszedłem ją i przez dłuższą chwilę jechałem na kole i odpoczywałem potem dałem zmianę i zaczęliśmy pracować doszliśmy kolejną osobę i jechaliśmy razem we 3. Między 30-40km reszta asfaltu + teren. Średnie tętno 158bpm i prędkość średnia na tym odcinku to 26,52km/h. Jechaliśmy ładny odcinek razem we trójkę w pewnym momencie gość zaczął lekko przyspieszać wjechaliśmy w teren na dość głęboki piasek widziałem że Agnieszka nie daje sobie rady w piasku zarzuciło ja dwa razy skręciłem w prawo i postanowiłem ją wyminąć i na pełnej prędkości przejechałem przez głęboki piasek praktycznie niewiele tracąc na prędkości. Nie ma to jak Pythony ;). Dołączyłem do gościa i dość długo pracowaliśmy razem i goniliśmy kolejną grupę. Na tym odcinku pierwszy duża porcja żelu (3 porcje) zapite wodą. Nigdzie się nie zatrzymywałem bo nie było takiej potrzeby. Izotoniki łapałem w czasie jazdy:). 40-50km średnie tętno na tym odcinku wyniosło 154bpm a prędkość 20,41km/h zacząłem odczuwać zmęczenie. Zaczęły mnie pobolewać lekko nerki ale dawałem radę i jechaliśmy razem doszliśmy w pewnym momencie większą grupkę razem pracowaliśmy dość intensywnie. W tej grupce był gość z numerem 60 Marek Wójcikowski ładnie szedł razem z grupą a za nim ja. W pewnym momencie gość który jechał sporo czasu ze mną wyszedł na szpicę i zaczął ostro ciągnąć, rozerwał grupę. Została jedna osoba na Kross'ie patrze bliżej a to Marcin ;) Gadaliśmy przez chwilę lekko odpoczywając i jadąc delikatnie. W pewnym momencie Marcin powiedział że staje na popas a ja jechałem dalej. Dogonił mnie przy piaszczystym punkcie kontrolnym którego niestety nie udało mi się pokonać bez podpórki ;). Drugi raz jak jechałem to nie było problemu ;) Dalej zacząłem przyspieszać i po chwili Marcina już nie widziałem. Co jakiś czas majaczył mi nr 60. Na 50-60km tętno średnie 151bpm i średnia na tym odcinku 21,23km/h. Wyraźnie czułem już zmęczenie, zmęczenie potęgowała myśl że muszę zrobić kolejne kółko mini :(. Ale dawałem radę za chwile upragniony asfalt gdzie można gonić nr 60 ;). W między czasie połączyliśmy się z Megowcami i zrobiły się tasowania to mi kompletnie nie pomogło :(. Udało mi się im usiąść na kole i przez jakiś czas jechaliśmy trochę szybciej. Między 60 a 70km średnie tętno to 149bpm a prędkość 19,25km/h. na tym odcinku biorę kolejny 3 porcyjny żel, ale za wiele nie pomaga. Zaczynam mieć problem z kondycją oddech nie jest równy czuje się jak bym biegł sprint z trudem nabieram powietrzę. Nie jest dobrze a trzeba jechać więc kręcę, paskudny teren do jazdy dużo piasku koleiny. Cały czas mam w zasięgu wzroku nr 60 ale nie mam już siły żeby go gonić jestem wyjebany. Poza tym straciłem rachubę kto mnie wyprzedza GIGA czy MEGA ?.
Nic jadę swoje meta już niedaleko wiedziałem że cel będzie osiągnięty ;)
70-81km średnie tętno: 151bpm a prędkość 21,32km/h już mi się nie chce jechać zero woli walki ale widzę że gość z nr 60 ma podobnie. Nie przyspieszył ;). Nie mam niestety siły go ścigać. Dojeżdżam za nim ze stratą do niego 1min. buuuuu.
na maratonie spotykam
Jarka
Jacka (JPbike)
Jacka (jacgol)
Przema
Mariusza ze znajomym
Pawła
Wojtka
Marcina (z3waza)
Marcina
Dorotę
Ryśka
i innych ...
Fajnie jest pogadać po skończonym maratonie.
Jeśli chodzi o cel główny został osiągnięty jeśli chodzi o cel 2 który się narodził przed samym maratonem (być przed Marcinem) również się udało.
Jest zadowolenie ale widzę że GIGA w tym roku jest poza moim zasięgiem kondycyjnym. W Złotym Stoku zmieniam dystans na MEGA. Przynajmniej dojdzie rywalizacja ze Zbyszkiem ;)
Wyniki:
112/124 open GIGA
17/19 M4
Maraton Dolsk 1© Maks
Maraton Dolsk 2© Maks
Maraton Dolsk 3© Maks
W małej grupie na poczatku© Maks
Maraton Dolsk 4© Maks
Drugie podejście jako jeden z nielicznych przejechałem ;)© Maks
Jak ja lubie takie wyzwania ;)© Maks
Zmiana łańcucha.
Kategoria Maraton, Powyżej 50km, Serwis
- DST 81.87km
- Teren 70.00km
- Czas 04:39
- VAVG 17.61km/h
- VMAX 48.66km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 171 ( 95%)
- HRavg 127 ( 70%)
- Kalorie 2532kcal
- Podjazdy 600m
- Sprzęt Kellys Blade
- Aktywność Jazda na rowerze
Regeneracyjnie
Niedziela, 3 kwietnia 2011 · dodano: 03.04.2011 | Komentarze 7
Dzisiaj czwórka dzielnych menów się wybrała na trening regeneracyjny. Zbyszek Mariusz Maciej i ja. Zbyszek nam zrobił małą niespodziankę. Nie chciał się spóźnić i pędził na złamanie karku z tętnem 170bpm w ubraniu zimowych (kurtka i długie spodnie ocieplane - pewnie zapomniał że ma być ciepło ;)). Skończyło się tak, że jak dojechał na spotkanie to odpłynął (zemdlał) kompletnie nie kontaktował. Na początku myśleliśmy że się przewrócił i coś mu się stało ale leżał nieruchomo. Facet obok wezwał karetkę a że był w tym czasie maraton biegowy to przyjechała bardzo szybko. Co robił w karetce tego niestety nie wiemy ale wyszedł podejrzanie uśmiechnięty więc pewnie było bardzo przyjemnie w środku zwłaszcza że ponoć były ładne panie pielęgniarki ech taki to ma szczęście ;) Chwila odpoczynku i udaliśmy się na sławetny zjazd Uzarzewie nie udało mi się zjechać trochę mnie zarzuciło ale obyło się bez upadku. Są bardzo duże koleiny i trzeba uważać. Ale głównym celem był podjazd. Wpierw Mariusz bez problemu później ja też choć nie było lekko na końcówce tętno zbliżyło się do 170bpm a mięśnie było nieźle zakwaszone. Później zjazd i kolej na Zbyszka też udało mu się wjechać uzyskał tam jeśli się nie mylę swoje tętno maksymalne powyżej 185bpm. (Pierwszy raz udało mu się podjechać) Maciejowi niestety nie udało się podjechać mimo 2 prób ale myślę że wszystko przed nim ;)Po tym podjeździe udaliśmy się na singielek nad Kowalskie bardzo fajny i te kilka km miał. Cały czas jechaliśmy na niskim pulsie przynajmniej ja ;) Jako że jechaliśmy naprawdę wycieczkowo aby urozmaicić sobie trochę całą trasę to od czasu do czasu robiliśmy sprinty z Mariuszem Zbyszkowi było za gorąco więc się nie podłączał ;) Maciej trenował technikę do Murowanej ;) Później przez Zielonkę nad Kilera. Kilka podjazdów zjazdów pętelek było. Całkiem nieźle tętno też wysokie. Potrzebowałem kilku minut aby zjechać z nim do tlenu. Generalnie bardzo fajna jazda ;)
W drodze powrotnej spotkaliśmy mojego imiennika jak trenował szkoda że nie jedzie w Murowanej.
Dzięki wszystkim za fajną wycieczkę i te przeżycia ;)
Trasa:
Wyniki:
1 strefa do 120bpm 01:39:41
2 strefa do 150bpm 02:42:54
3 strefa do 178bpm 00:17:01
Do wyleczenia pozostają żebra. Jest nieznaczna poprawa zauważyłem że nie mogę wykonywać podjazdów na stojąco (bardzo są wtedy obciążone). Ostatnio złapałem delikatną kontuzję która mi się odnowiła. Musiałem pewnie za bardzo rozluźnić mięśnie grzbietowe i je delikatnie naciągnąłem. Myślę że 2-3 dni i będzie ok.
Kategoria Powyżej 50km, Trening
- DST 53.23km
- Teren 40.00km
- Czas 02:26
- VAVG 21.88km/h
- VMAX 34.41km/h
- Temperatura 14.0°C
- HRmax 169 ( 94%)
- HRavg 130 ( 72%)
- Kalorie 1382kcal
- Podjazdy 291m
- Sprzęt Kellys Blade
- Aktywność Jazda na rowerze
Takie tam kręcenie w terenie
Sobota, 2 kwietnia 2011 · dodano: 02.04.2011 | Komentarze 7
Dzisiaj po raz pierwszy w krótkich ciuchach z Marcinem wyskoczyliśmy na pętle Drogbasa 2x (Rusałka-Strzeszynek-Kiekrz) Po drodze spotkaliśmy rodzinę SWATów przygotowujących się do jutrzejszego maratonu XC w Gnieźnie. Generalnie w tlenie ;)Po wczorajszym zalaniu mleczkiem nowych opon i założeniu nowych kół XT wrażenia są niesamowite oczywiście pozytywne ;)
Trasa:
Oto fotki naszych rowerków:
Nowa wersja ścigacza ;)© Maks
Kross Marcina© Maks
Wyniki:
1 strefa do 120bpm 00:30:08
2 strefa do 150bpm 01:50:13
3 strefa do 178bpm 00:06:12
Kategoria Powyżej 50km, Trening
- DST 81.32km
- Teren 70.00km
- Czas 04:15
- VAVG 19.13km/h
- VMAX 39.59km/h
- Temperatura 6.0°C
- HRmax 170 ( 94%)
- HRavg 136 ( 75%)
- Kalorie 2569kcal
- Podjazdy 559m
- Sprzęt Kellys Blade
- Aktywność Jazda na rowerze
Wycieczkowo a może treningowo ?
Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 17
Długi czas nie było terenu w końcu nadszedł czas na teren. Zaczęliśmy ode mnie od domciu we 4: Jacek Zbyszek i Michał. Trasa bardzo przyjemna 90% teren. na początku daliśmy ostro po garach. Jazda wzdłuż warty do Biedruska potem Promnice i Starczanowo żeby zobaczyć trochę kwiatków ;) Dalej terenem do Obornik trochę kręciliśmy się w kółko bo tereny są jeszcze zalane. Przed Obornikami mały popas. Z obornik znów w teren chcieliśmy jechać przez Biedrusko ale tereny były nie przejezdne :( Jak wyjechaliśmy na główną szosę To okazało się że moje tętno jest już od jakiegoś czasu nie schodzi poniżej 160bpm i przy wyjeździe na szosę miałem klasyczne odcięcie nogi z waty kompletnie zakwaszone. Musiałem jechać swoje. Jadąc tak przez dłuższą chwilę jakieś 15-20min na wyższej kadencji około 80-90rpm z niskim obciążeniem. To pozwoliło rozjechać zakwaszone mięśnie dalej już było ok. Skręciliśmy na Morasko aby trochę pokręcić na koniec interwały Podczas końcówki przy zjeździe przednie koło dostało uślizgu i mnie wywaliło przeleciałem przez kierownicę całe szczęście że nie zaliczyłem w locie drzewa Podczas upadku trochę się poobijałem ale wszytko niegroźnie. Problem z tylnym hamulcem niestety dobicie nie było zbyt dobrym rozwiązaniem :( Czas upuścić olej.Trasa:
Trochę fotek:
Trochę błotka wzdłóż warty© Maks
Trochę błotka wzdłóż warty2© Maks
Powrotna droga, tu musieliśmy zawrócić - droga do Biedruska© Maks
Kategoria Powyżej 50km, Trening