Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Maks z miasteczka Poznań, Os. Pod Lipami. Mam przejechane 23879.28 kilometrów w tym 9152.02 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl


MARATONY W KTÓRYCH BIORĘ UDZIAŁ


REPREZENTUJE TEAM

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Maks.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczka

Dystans całkowity:6814.58 km (w terenie 3248.87 km; 47.68%)
Czas w ruchu:328:45
Średnia prędkość:19.80 km/h
Maksymalna prędkość:68.45 km/h
Suma podjazdów:22323 m
Maks. tętno maksymalne:187 (103 %)
Maks. tętno średnie:151 (84 %)
Suma kalorii:65720 kcal
Liczba aktywności:97
Średnio na aktywność:70.25 km i 3h 52m
Więcej statystyk
  • DST 43.62km
  • Czas 01:47
  • VAVG 24.46km/h
  • VMAX 49.36km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • HRmax 161 ( 89%)
  • HRavg 135 ( 75%)
  • Sprzęt Kellys Blade
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszy trening ze Zbyszkiem

Niedziela, 7 marca 2010 · dodano: 07.03.2010 | Komentarze 14

Spotkanie o 13:00. Jak wyjechałem z domu to przypomniałem sobie że zapomniałem okularów :( Do domu po okulary i do mamy (tam mam rower i tam było spotkanie) w trakcie jak się przebierałem dzwoni Zbyszek że już czeka wiec szybko po schodach na dół z tego wszystkiego zapomniałem włączyć GPS'a i nie ma śladu ech ten pośpiech ... Po przejechaniu około 500m Zbyszkowi urywa się torba podsiodłowa Topeka tak nieszczęśliwie że przy okazji rozwala zaczep od siodełka też Topeka. (nowy nabytek) ;(. Wracamy ponownie do mamy i tam zostawiamy torbę podsiodłową. I ruszamy w trasę. Najpierw w stronę Strzeszynka później do Kiekrza przy okazji mijamy kilka osób na rowerze które jadą z przeciwka. Kierujemy się w stronę Rokietnicy coś nawala mi GPS i za każdym razem GPS karze mi zawrócić (muszę sprawdzić co było nie tak). W Rokietnicy robimy przerwę na batonika (Zbyszek odczuwa pierwszy kryzys - kilka miesięcy przerwy bez treningów zrobiło swoje - podjazdy dają się we znaki - brak siły). Po krótkiej przerwie kierujemy się na na Bykowo - Sobotę - Golęczewo. Mam niezłego powera w nogach na podjazdach zdecydowanie nie schodzę poniżej 28km/h mimo silnego wiatru. Rękawiczki z BCMu niestety nie zdają rezultatu i kiepsko oddychają w skutek czego zaczynają być mokre i niestety zaczyna mi być zimno dobrze że wziąłem bawełniane więc założyłem bawełniane a na nie te z BCMu przez pewien czas jeszcze było mi zimno ale później przeszło i mogłem dalej jechać. Zbyszek niestety miał już dość zapytałem go czy kierujemy się dalej czy wracamy (nie było sensu jechać dalej tym bardziej że to był jego pierwszy wyjazd). Kierujemy się na główną szosę Obornicką i nią jedziemy w stronę domu. Gdy skręcamy w stronę Piątkowa Zbyszkowi odjeżdża przednie koło w momencie skrętu w lewo i zalicza glebę na Obornickiej. Ech ta przednia opona niestety zrobiła się mokra i przykleił się do niej piasek. Całe szczecie że facet który jechał z przeciwka nie jechał szybko. Trening miał być wytrzymałościowy ale był za krótki jeśli chodzi o wytrzymałość. Ale jak to się mówi lepszy rydz niż nic. W drodze powrotnej widzieliśmy klucze przelatujących dzikich kaczek, mam nadzieje że zwiastują nadejście wiosny i ciepłego klimatu.
Wybrałem ta trasę ze względu na Jarka ponieważ często na niej trenuję a ja nie miałem jeszcze okazji jej zobaczyć ;) Trasa faktycznie bardzo dobra jeśli chodzi o wytrzymałość i siłę. Mimo że nie przejechaliśmy całej to na pewno jeszcze się tam wybierzemy.

Przerwa na batonika © Maks


Moja maszyna © Maks
Kategoria Trening, Wycieczka


  • DST 60.51km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:44
  • VAVG 16.21km/h
  • VMAX 41.56km/h
  • Sprzęt Kelly's Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa do MRU

Sobota, 10 października 2009 · dodano: 11.10.2009 | Komentarze 8

Od dawna planowana wyprawa do MRU. Zaczęliśmy dość późno bo w okolicach 12:00. Wyruszyliśmy razem ze Zbyszkiem z Międzyrzecza. Na początek fotka ratusza gdzie zaparkowaliśmy moje auto.
Ratusz w Międzyrzeczu © Maks

Potem udaliśmy się zobaczyć zamek który był blisko rzeki obry.
Zamek w Międzyrzeczu © Maks

Zamek w Międzyrzeczu © Maks

Rzeka Obra © Maks

Kilka fotek i w drogę...
Udaliśmy się w stronę Skoków, ominęliśmy jezioro Bukowieckie dalej udając się w stronę jeziora Wyszanowskiego które było bardzo ładne. Kilka fotek i w drogę.
Jesienne widoki nad jez. Wyszanowo © Maks

Okolice jeziora Wyszanowo © Maks

Tutaj też widziałem przepięknego jelenia który jak tylko nas zobaczył momentalnie pobiegł i znikł w najbliższych zaroślach. Generalnie droga miejscami była bardzo mocno zryta przez dziki. Praktycznie całe kolonie dzików musiały przechodzić wzdłuż szlaku którym jechaliśmy. Większość trasy jaka jechaliśmy była mocno nasiąknięta wcześniejszymi opadami dało się to wyraźnie odczuć miejscami musieliśmy nieźle krążyć między kałużami ;)

Piękny las sosnowy, idzie jesień i to widać bardzo wyraźnie. Grzybiarzy trochę było jak jechaliśmy autem, ale w lesie nie spotkaliśmy. Zresztą nie było widać grzybów myślę, że generalnie noce są jeszcze zbyt chłodne na grzyby.

Las praktycznie nas osłaniał i nie odczuwaliśmy tak bardzo wiatru który był na nie osłoniętych przestrzeniach.
Jadąc tak po lesie dotarliśmy do w pewnym momencie do miejscowości Szumiąca wyraźnie zacząłem odczuwać głód żelazny zapas już się skończył. Poranna solidna porcja makaronu z sosem również ;) W szumiącej znaleźliśmy sklep i zakupiliśmy trochę białka i trochę węgli niestety bardzo szybko zmarzliśmy i musieliśmy się rozgrzać. Po posiłku dalej w drogę dojechaliśmy do kolejnej miejscowości jaką była miejscowość Jordanowo. Tam w okolicznej knajpie zjedliśmy po zupie i wypiliśmy po ciepłej herbacie. Od razu lepiej tym bardziej że przez pewien odcinek musieliśmy jechać pod wiatr. W pewnym momencie skręciliśmy w las po niedługim czasie okazało się że w tym miejscu jest budowa autostrady w związku z tym zaczęliśmy krążyć po lesie tak aby dostać się do jeziora Paklicko Wielkie niestety okazało się że musielibyśmy przekroczyć rzeczkę Paklicę i nie było jak a w pław nie mieliśmy zamiaru ;). Szybka decyzja i odwrót jechaliśmy na azymut w stronę Nowego Dworka wiedzieliśmy że tam był most tak wynikało z mapy. Dalej wzdłuż torów kolejowych i pól drogą która była bardzo wyboista do miejscowości Staropole. Tam znaleźliśmy pierwszy bunkier który był dla okolicznych dzieciaków z wioski jedyną rozrywką.
Pierwszy napotkany bunkier okolicach miejscowości Staropole © Maks

Robiło się już coraz później więc musieliśmy trochę przyspieszyć. Po krótkim czasie przybyliśmy do miejscowości Boryszyn (a nie Boruszyn Zbyszek ;)) Tam kolejny bunkier.
Kolejny bunkier w okolicach Boryszyna © Maks

Kolejny bunkier w okolicach Boryszyna © Maks

Kilka fotek i ruszamy dalej bo czas goni niemiłosiernie a chcieliśmy jeszcze trochę fotek strzelić za dnia. Po pewnym czasie jadąc lasem natrafiliśmy na przepiękny widok nazwałem to okolice Kraina Narnii ;)
Po wyjeździe z Boryszyna w lesie natrafiliśmy na piekny widok ;) © Maks

Nasiona tego pnącza (może ktoś wie co to takiego ?) © Maks

Takie oto pnącze zaczęło obrastać drzewa a ze zbliża się kalendarzowa jesień to efekt był niesamowity.
Sami zobaczcie:

Myślę że może to być Dławisz okrągłolistny ponoć dorasta do 12m wysokości. Ale może się mylę.
Tutaj straciliśmy naprawdę dużo czasu ale było warto :)
Później już szybkim tempem do miejscowości Kaława miejscami myślałem że złapałem kapcia okazało się później, że było delikatnie pod górkę ;)
W Kaławie było już na tyle ciemno że niestety mój aparacik nie dawał rady i musiałem robić zdjęcia z lampą.
Zapora przeciwczołgowa "zęby smoka" © Maks

Wieżyczka obserwacyjna w okolicach Kaławy © Maks

Bunkier w okolicach Kaławy © Maks

dalej jazda już w stronę Miedzyrzecza oczywiście w pełnym oświetleniu.
Na miejsce dojechaliśmy zaczęło już kropić. Postanowiliśmy zjeść po hot dogu na stacji Orlen i wypić coś ciepłego. Koniec wyprawy. Trza wracać do domu.

Oto cała trasa:


Podsumowanie:
Generalnie wyprawa w pełni udana. Jak zwykle w super towarzystwie ;) niestety chyba przedostatnia przed końcem sezonu.
Postanowiliśmy że wybierzemy się jeszcze raz w to miejsce latem gdzie dzień będzie dłuższy bo okolice naprawdę są piękne.

  • DST 65.17km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 19.85km/h
  • VMAX 52.72km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Kelly's Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocna wycieczka

Piątek, 9 października 2009 · dodano: 11.10.2009 | Komentarze 2

W związku z nowym nabytkiem - Sigmy postanowiłem ją sprawdzić w lesie na dłuższej wyprawie. Umówiłem się z sq3mko, sq3mka i Klosiu również miał być. W efekcie końcowym byli sq3... ja i Zbyszek który dojechał po czasie. Ja też niestety nawaliłem i się spóźniłem jeszcze raz sorry że musieliście czekać sq3...

Trasa na wstępie była zaplanowana aby jechać do: Swarzędz - Zielonka - Biedrusko - Kiekrz - Strzeszynek - Rusałka. Zmieniliśmy nieco trasę w końcowej fazie jako że na drugi dzień mieliśmy jechać do MRU i zrobiło się nieco późno. Tak więc dojazd do Biedruska i powrót nowym szlakiem (niebieskim nadwarciańskim).

Generalnie można powiedzieć że lampka w pełni spełnia swoje założenia i jest warta tej ceny. Dzięki wszystkim ze super wycieczkę ;)

O to cała trasa:



Biedrusko postój na uzupełnienie węgli i płynów ;) © Maks


  • DST 22.92km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 19.10km/h
  • VMAX 42.70km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Kelly's Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Test nowej lampki

Poniedziałek, 5 października 2009 · dodano: 05.10.2009 | Komentarze 4

Dzisiaj postanowiłem sprawdzić nowy nabytek. Trasa trochę prostej drogi trochę asfaltu oraz w lesie w całkowitej ciemności. Musze stwierdzić że lampka w 90% zdała swój rezultat świeci praktycznie na ponad 250m. Można spokojnie jechać po prostej niestety snop jest dość wąski i jazda single trackiem jest dość niebezpieczna. Nie wiem niestety jak długo jest wstanie świecić jeszcze to muszę sprawdzić. Mocowanie jest jak na razie super nic się nie przesuwa dodatkowo miejsce mocowania owinąłem taśmą przed zamocowaniem lampki.
Ostatnio zauważyłem że moja pompka którą kupiłem ma jeden feler mianowicie nakrętka przy teleskopie dość ciasno chodzi i jak zaczynam pompować to zaczyna się rozgrzewać i zaczyna chodzić jeszcze ciężej. Postanowiłem ją przeszlifować drobnym papierem ściernym. Teraz jak ją umieszczę luźno na teleskopie to się sama zsuwa tak więc mam nadzieje że będzie chodzić bez problemów.

Oto trasa jaką jechałem:



  • DST 83.10km
  • Teren 70.00km
  • Czas 05:07
  • VAVG 16.24km/h
  • VMAX 53.24km/h
  • Podjazdy 353m
  • Sprzęt Kelly's Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sobotnie kręcenie po WPNie

Sobota, 26 września 2009 · dodano: 26.09.2009 | Komentarze 4

Dzisiaj pierwszy raz po tygodniu przerwy (bez antybiotyków) wiec bez szarżowania. Pojechaliśmy ze Zbyszkiem w okolicach 10:00. delikatnym tempem kierując się na Wiry później na Morenę. Okolice moreny zafundowały nam bardzo ciekawe podjazdy i zjazdy. Na jednym takim zjazdo-podjeździe zaliczyłem dość niebezpieczną glebę. Na końcówce zjazdu zobaczyłem że jest zbyt duże wgłębienie wydawało mi się że uda mi się niestety amor kompletnie mnie zawiódł. Dobił do końca siła była tak duża że zrobiłem piękne OTB Podczas siły uderzenia naciągnąłem prawdopodobnie lub naderwałem lewą część mięśni szyjnych. Ból lewo strony występuje podczas odchylania głowy do tyłu oraz w lewo. Do tego doszedł lekko naciągnięty lewy biceps i potłuczenia podczas upadku.
Zrobiłem tak trywialny błąd nie sprawdziłem zjazdu a był bardzo stromy najgorszy był dól. Generalnie pewnie tydzień chodzenia na maściach. (jak dobrze pójdzie i to nie jest naderwanie bo inaczej miesiąc na maściach.
Ale pod górkę udało mi się podjechać a była tak stroma jak na Morasku ale nie tak techniczna ;)

Potem udaliśmy się do Rosnówka spożyć trochę węgli i napić się trochę wody. Podczas posiłku zauważyłem barwy Jacka, kilka razy machnąłem ręką myślałem że nie zauważy ale widział nas i się zatrzymał. Pogadaliśmy trochę sprawdziłem jego Rebę i muszę powiedzieć że Amor który montują seryjnie w Magnusach jest zdecydowanie za miękki dla mnie. W tym amorze nie można ustawić ugięcia wstępnego przynajmniej do mojej wagi. Za to Reba nawet nie śmiem porównywać ;)

Pogadaliśmy chwilę szkoda że tak krótko no ale nie chciałem zatrzymywać Jacka spieszył się na działkę a my w stronę domku. Po drodze w planach mieliśmy wierzę widokową która ponoć miała być ale niestety jej nie znaleźliśmy. No cóż tak bywa.

Oto trak naszej trasy i kilka zdjęć:



Jedno z jeziorek na Dębinie © Maks

Brakujący fragment wiaduktu ;) © Maks

Pędzący szynobus do Poznania © Maks

Zbyszek na podjeździe na łysych laczkach ;) © Maks

Podjazd był spory trochę kolein ale w sumie prosty ;) © Maks

Delikatny podjazd i stromy zjazd na którym zaliczyłem glebe :( © Maks

Jez. Jarosławieckie © Maks

Zabudowania Poznania. (Rataje) © Maks

-------------------------------------

  • DST 62.13km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:36
  • VAVG 17.26km/h
  • VMAX 46.54km/h
  • Podjazdy 458m
  • Sprzęt Kelly's Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szwajcaria Czarnkowska

Sobota, 12 września 2009 · dodano: 13.09.2009 | Komentarze 6

Postanowiliśmy razem ze Zbyszkiem wybrać się do Szwajcarii Czarnkowskiej zobaczyć te piękne wzniesienia. Pobudka rano przygotowanie auta. Rano trochę popadało. Zbyszek przyjechał do mnie później załadowaliśmy rowery i jazda do Szwajcarii ;)
W Lubaszu byliśmy około godziny 10:50.
Kilka ujęć pięknego kościółka i dalej jedziemy objechać jeziorko w Lubaszu. Po drodze zobaczyliśmy Pałac w Lubaszu. Następnie udaliśmy się w stronę miejscowości Goraj. Kawałek ulicą a później postanowiliśmy zobaczyć okoliczne wzniesienia i wjechaliśmy w las Bardzo ciekawy podjazd głownie las mieszany (gęsty) a wiec ciemny mroczny i tak wznosiliśmy się coraz wyżej na okoliczne wzniesienie które zostało zdobyte. Łagodny zjazd naszym oczom pokazuje się piękne pole gorczycy . Zbliżaliśmy się powoli do miejscowości Goraj dalej pod górę ;) Wjeżdżamy na szczyt który wita nas bardzo ładną posiadłością Zamkiem Hochbergów, masztalernia i budynek zamkowej straży pożarnej i grób hrabiego. Kilka chwil na zwiedzanie kilka fotek i dalej w drogę. Ładny zjazd asfaltem. Trafiamy po chwili do przejazdu kolejowego. Postanowiliśmy się wdrapać na szczyt i przejechać torami do okolicznych wzniesień aby trochę potrenować podjazdy.
Zbyszek podjeżdża pierwszy potem ja udało mi się nie go pobić Zbyszek jednak nie daje za wygraną i postanawia mnie pobić Później moja próba już niestety nie udana. Pojeździliśmy jeszcze po okolicznych pagórkach. Podczas jednego z podejść przekręca mi się prawa noga do tego stopnia że odnawia mi się kontuzja jaką miałem wcześniej. Ale puki jechałem nie było źle ;)
Jako że czas uciekał niesamowicie szybko a chcieliśmy jeszcze trochę zwiedzić okoliczne miejscowości Postanowiliśmy jechać dalej. Kolejny podjazd pod górę tym razem bardzo techniczny woda wypłukała szereg kolein bardzo głębokich i trzeba było się miedzy lawirować uf udało się bez żadnej podpórki ;) Zjazd był nieco gorszy niestety w pewnym momencie zjechałem do koleiny i musiałem hamować zaliczona gleba ...
Ale nic się nie stało jazda zjazd dalej już był bardziej ostrożny trzeba było kalkulować ze 100m wcześniej którędy zjechać.
Później już tylko objazd okolicznych miejscowości z odwiedzeniem przeprawy oraz śluzy. Również małe co nieco po drodze. Dalej już trasa przebiegała Krucza, Kruteczka i Nowiny bez rewelacji staraliśmy się nie schodzić z prędkości 30km/h.
Następnie przed Bzowem skręciliśmy w prawo na Lubasz am mały sprint udało mi sie wygrać ponad 46km/h po płaskim. Około 18:00 byliśmy w Lubaszu tutaj już dość intensywnie czułem ból w kostce. Postanowiliśmy zjeść obiadokolację i zakupić czarnkowskie piwo.

Myślę że w przyszłym roku pewnie wyskoczymy ponownie w te rejony bo naprawdę warto ;)

Oto kilka zdjęć i trasa wyprawy.
Stąd zaczynamy objazd Szwajcarii Czarnkowskiej © Maks

Kościół w Lubaszu z którego zaczynamy nasz objazd Szwajcarii Czarnkowskiej © Maks

Pałac w Lubaszu © Maks

Jezioro w Lubaszu © Maks

Jezioro w Lubaszu - plaża © Maks

Przepiekny kościół w Lubaszu © Maks

Zbyszek poszukuję jakiegoś ciekawego wzniesienia ;) © Maks

Udajemy się tą drogą na wzniesienie 125m npm © Maks

Na wzniesieniu ;) © Maks

Malownicze pole gorczycy © Maks

Zamek w Goraju © Maks

Masztalernia © Maks

Budynek zamkowej straży pożarnej © Maks

Hrabia ;) © Maks

Grób Pana na Goraju - hrabiego © Maks

Wzniesienia w samym sercu Szwajcarii Czarnkowskiej © Maks

Wzniesienia cd ... © Maks

Wzniesienia cd.. © Maks

Wzniesienia cd.. © Maks

Przejazd kolejowy © Maks

Wzniesienia cd.. © Maks

Na wzniesieniu © Maks

Piękne widoki.. © Maks

Na szczycie ;) © Maks

Piękny zjazd ;) © Maks

Nic dodac nic ująć ;) © Maks

Widok z góry ... © Maks

Kolejny podjazd bardzo techniczny. © Maks

Takie widoki można podziwiać z zamego serca Szwajcarii Czarnkowskiej © Maks

Piękne widoki w oddali a na pierwszym planie to co pozostało z turbin © Maks

Spiętrzanie wody © Maks

Przeprawa promowa niestety nieczynna © Maks

Śluza © Maks

Jezioro Kruteczek © Maks




  • DST 92.29km
  • Teren 55.00km
  • Czas 04:28
  • VAVG 20.66km/h
  • VMAX 56.93km/h
  • Sprzęt Kelly's Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd trasy BM w Poznaniu

Sobota, 29 sierpnia 2009 · dodano: 30.08.2009 | Komentarze 0

Cały opis znajdziecie na stronie Zbyszka u mnie tylko skrót z tego co było:
Oto ścieżka jaką jechaliśmy:


A tutaj kilka zdjęć:
Przerwa na zakup picia przed młynem na poczatku jeziora Swarzędzkiego © Maks

Owocowy posiłek jak się później okazało skutkował przebiciem dętki © Maks

Piaszczysty rozjazd ;) © Maks

To piękny podjazd który niestety nie udało mi sie podjechać © Maks

Czy aby dobrze jedziemy ???? ;) © Maks

Piękny zjazd ale trzeba bardzo uważać na koleiny. © Maks

Piękne rozlewisko Cybiny © Maks

Średnia z przejazdu jestem na Malcie Myślę że spokojnie ją zwiekszymy przynajmniej do 5 jednostek w górę © Maks

Średnia Zbyszka ;) © Maks


I na koniec kilka filmów:







Życzę przyjemnego oglądania :)
Jako że jest to nasz debiut w maratonach MTB naszym celem jest znalezienie się w pierwszej połowie pod warunkiem że nie będziemy mieli jakiś niespodziewanych problemów na trasie ;)

  • DST 86.95km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:41
  • VAVG 18.57km/h
  • VMAX 48.92km/h
  • Sprzęt Kelly's Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielne rozkręcenie

Niedziela, 16 sierpnia 2009 · dodano: 17.08.2009 | Komentarze 12

Po sobotniej wyprawie Zbyszka do Częstochowy dzisiaj miało być delikatne kręcenie. Tak też było tempo naprawdę rekreacyjne tym bardziej że Zbyszka bolały kostki po sobotniej wyprawie. Trasę zaczęliśmy od spotkania na Malcie. Jako że byłem pierwszy postanowiłem zrobić ładną fotkę fontanny na Malcie.
Malta fontanna © Maks

Po spotkaniu ruszyliśmy dalej w stronę nadwarciańskiego szlaku jechaliśmy wzdłuż niego ulicą jako że Zbyszek nie zmieniał opon po wczorajszej trasie.
Po krótkim czasie znaleźliśmy się w Puszczykowie wskoczyliśmy na małego lodzika ;)
Po posileniu ruszyliśmy w stronę czarnego szlaku nad jezioro Dymaczewskie.
Przepiękne podjazdy.

Zbyszek testował swój nowy nabytek.
Zbyszek z nowym nabytkiem "Kask MET" © Maks

Zbyszek na zjeździe wzdłuż jez. Dymaczewskiego © Maks

Po bardzo ciekawych podjazdach które się wkrótce skończyły dojechaliśmy do rozwidlenia które łączyło jezioro Dymaczewskie z jeziorem Góreckim.
Odnoga łącząca jez. Dymaczewskie z jez. Góreckim © Maks

Malownicza łąka blisko odnogi © Maks

Nasze rowerki na mostku odnogi ;) © Maks

Dalej ruszyliśmy nad jezioro Góreckie fotka ruin zamku i dalej w drogę powrotną
Ruiny romantycznego zamku Klaudyny Potockiej z Działyńskich na wyspie Zamkowej © Maks


Tutaj cała trasa:


  • DST 131.09km
  • Teren 90.00km
  • Czas 07:18
  • VAVG 17.96km/h
  • VMAX 51.23km/h
  • Sprzęt Kelly's Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa nad Jezierce

Niedziela, 9 sierpnia 2009 · dodano: 09.08.2009 | Komentarze 3

Rano o 9:00 spotkanie przy źródełku na Malcie. Pogoda rewelacyjna wprost wymarzona na taka wyprawę. Ruszamy spokojnym tempem w stronę Tulec i Gowarzewa Po drodze mijamy piękną drogę akacjową później okazało się, że nie była taka piękna. O 11:40 w Iwnie robimy większy postój na jedzenie. Bułeczka i kefir doskonale wpływa na samopoczucie. Postanowiliśmy odwiedzić kościół pw. NMP Szkaplerznej oraz Neorenesansowy pałac w Iwnie. Po krótkim postoju i zrobieniu kilku fotek ruszamy dalej w stronę Jezierc. W pewnym momencie okazuje się że złapałem snejka w moich RR. Po bliższym przejrzeniu okazało się że to kolec akacjowy tak mnie urządził. Jak na złość błędne założenie dędki kończy się kolejną wymianą dobrze że jesteśmy we dwóch ;). Dalsza część trasy przebiega bez specjalnych sensacji no ... powiedzmy dla mnie Bo Zbyszek uderzył nogą w gałąź. Później jeszcze przeprawa wzdłuż jeziora Dobre w Pobiedziskach okazało się że szlak się w pewnym momencie kończy dalej już tylko pokrzywy i niestety nie idzie iść wracamy się w między czasie Zbyszek przedzierając się przez chaszcze robi dziurę w skarpetce. Ale suma suma-rum wyjazd był bardzo udany przepiękne trasy i widoki. Coraz mniej miejsc gdzie można natrafić na tłumy ludzi którzy pozostawiają śmieci i inne nieczystości. Oto kilka zdjęć z wyprawy oraz trasa:

Iwno - kościół pw. NMP Szkaplerznej © Maks

Neorenesansowy pałac w Iwnie został zbudowany w latach 1851-55 dla Józefa Mielżyńskiego © Maks

Staw deszczownia © Maks

Naprawa przebitej dędki © Maks

Przy jeziorze Baba © Maks

Jezioro Baba © Maks

Jezioro Cyganek © Maks

Przepiękne i urokliwe jezioro Cyganek © Maks

Jezioro Cyganek © Maks

Ważka nad Cygankiem © Maks

Jezioro Ula © Maks

Jezioro Ula © Maks

Jezioro Ula © Maks

Jezioro Dobre w Pobiedziskach © Maks




  • DST 211.72km
  • Teren 140.00km
  • Czas 10:24
  • VAVG 20.36km/h
  • VMAX 67.13km/h
  • Sprzęt Kelly's Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierścień pokonany ;)

Sobota, 1 sierpnia 2009 · dodano: 02.08.2009 | Komentarze 10

Drugie podejście do pierścienia, pogoda wprost rewelacyjna. Pobudka wcześnie rano o 6:00 spotkanie nad jez. Rusałka. Byłem pierwszy ;), dlatego nakręciłem małą panoramę jeziorka. Stwierdziliśmy że zaczynamy pierścień od Kiekrza. Zbyszek jak zwykle spóźniony przybył na miejsce spotkania ale za to przywiózł krem do opalania. Jako że jechaliśmy między 11:00 - 15:00 praktycznie asfaltem niczym nie osłonięci, wiec niełatwo się spalić w takiej pogodzie tym bardziej że temperatura w słońcu była powyżej 30 st. C. Postanowiliśmy robić krótkie postoje. Gdy już dojechaliśmy do samego Kiekrza, Zbyszek zaproponował że pojedziemy od lewej strony pierścienia a nie od prawej. Stwierdziliśmy że tak naprawdę nie ma różnicy wielkiej czy pojedziemy okrążając pierścień od lewej czy od prawej strony. Postanowiliśmy zrobić na przekór innym i jechać od lewej strony ;).

Jeśli się nie mylę to w okolicach Lusowa spotkaliśmy jednego gościa który postanowił zrobić drugi raz pierścień po 10 latach przerwy przez pewien czas mieliśmy go bardzo blisko siebie mimo że był sporo starszy doskonale dawał radę.

Niestety kola 28' niezbyt nadają się na 5-15cm piasek. A piasku było naprawdę dużo. Wiatr był niewielki po południu się trochę zwiększył ale praktycznie nam nie przeszkadzał zbytnio. Trasa naprawdę wymagająca Kołobrzeg przy tym to pestka.

Co ciekawe piliśmy tak dużo wody że jak o 13:00 pojechaliśmy na obiad to nie chciało nam się w ogóle jeść. Zaczynałem mieć w okolicach Zielonki pierwsze problemy z jazdą. Organizm praktycznie się nie regenerował bo nic nie jadłem tylko sporo piłem. Postanowiłem że zmuszę się i zjem batona Corny. Po pół godzinie czułem się jak nowo narodzony. Za to Zbyszek na trasie do Złotnik poczuł kryzys ale udało nam się dojechać do najbliższego sklepu zjadł posiłek i popędził jak pershing ;).

Dojazd do samego Kiekrza był bez rewelacji. Później do Strzeszynka na tamtejsze frytki ;)

Później razem nad Rusałkę pożegnanie i sprintem do domu ;)

Oto kilka zdjęć i przebieg trasy:



Jez. Rusałka wczesnym rankiem © Maks

Miejsce naszego spotkania © Maks

Strumyk zaraz za Żarnowcem © Maks

Pałac w Rogalinie jeden z największych w Wielkopolsce © Maks